Powódź Racibórz 1997 r. - co mówią powodzianie po latach
Jak zapamiętali pierwszy dzień powodzi mieszkańcy Ostroga.
Materiał wideo:
Zofia z Raciborza
Ratowaliśmy stąd teściową. Przyszliśmy, gdy wody było po kolana, ale wolała zostać w domu. Później zalało całą ulicę na wysokość ponad 2 metrów. Było strasznie.
Teresa Major
Zaczęło się niewinnie. Nawet trochę żartowaliśmy na ten temat. Po południu zrobiło się jednak niebezpiecznie. Ciężko było zapasy porobić bo w sklepie nie było już prądu. W takiej sytuacji zapomina się o wszystkim, skupia się na ratowaniu życia i dzieci. Uciekliśmy. Później dzieci przez rok bawiły się w budowanie wałów. Teraz jest bezpieczniej, ale politykom nie ma co ufać. Natura i tak zrobi swoje.
Stefan Sławik
Pierwsza woda przyszła od strony stadionu, ścieki stamtąd płynęły. Rano następnego dnia pamiętam taką ciszę i tę wodę gdzie się nie spojrzało. Równo wszędzie. To już nie może się powtórzyć. Wyregulowali Odrę.
Małgorzata Skoluba
Wychowałam się na terenach zalewowych. Jak widzę, że chmury są czarne i wiszą nisko to wiem, że woda może przyjść. Wtedy sąsiedzi śmiali się ze mnie, że boję się powodzi. Mówili, że miasta nie zaleje, bo to nie wieś. Później dziękowali mi ci, co posłuchali by dużo wody kupić i uciekać na piętro.
w Berlinioku, a nie Barliniaku gorole