Życie uczyniło ją twardą jak skała
Franciszka Karwot ze Skrzyszowa 4 lipca świętowała swoje 102. urodziny.
Solenizantkę odwiedziliśmy w jej domu, znajdującym się na krańcu Skrzyszowa, tuż przy granicy z Mszaną. Kiedyś znajdowała się tutaj leśniczówka, zamieniona później w spore gospodarstwo. Tu spędziła większość życia. Dziś towarzyszy jej wnuczka Katarzyna z mężem Dariuszem. 102-latka cieszy się dobrym zdrowiem. Ma dobrą pamięć, swobodnie rozmawia, trochę gorzej słyszy. Lubi spacerować i doglądać, jak na gospodarstwie radzą sobie młodzi. - Jeszcze kilka lat temu, tuż przed setnymi urodzinami, babcia przewracała razem z nami siano – śmieje się wnuczka Katarzyna. Jej babcia po prostu jest przyzwyczajona do pracy na gospodarstwie. Nigdy się nie oszczędzała, a przez wiele lat musiała radzić sobie sama.
Ślub i długa rozłąka
Franciszka Karwot urodziła się w 1915 r. w Szotkowicach, w domu Tostów. Miała 3 siostry i 4 braci. W maju 1939 r. wyszła za mąż za Augustyna Karwota ze Skrzyszowa. Na pytanie, jak poznała swojego przyszłego męża, odpowiada krótko: - W domu. Wtedy nie było zbyt wielu miejsc do zabaw tak jak dzisiaj. Panny siedziały w domu. Nas były w domu cztery dziewczyny. Chłopcy wiedzieli o tym, to do nas przychodzili. Tak i przyszedł mój przyszły mąż – tłumaczy.
Rodzinne szczęście nie trwało zbyt długo. Kilka miesięcy po ślubie wybuchła wojna. W 1940 r. urodziła się pierwsza córka, Maria. A nieco później Augustyn, tak jak wielu innych Ślązaków, został wcielony do niemieckiego wojska. I wrócił do domu dopiero po 5 latach, jako żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. - Babcia z dziadkiem utrzymywała kontakt listowny, wiedziała co się z nim dzieje. Do dziś zachowała fragmenty jego listów i ołówek, którym je pisał – opowiada wnuczka Katarzyna. Szlak wojenny pana Augustyn był skomplikowany, choć miał to szczęście, że nie został wysłany na front wschodni, skąd mało kto wracał. Trafił na front do Włoch. Tam przeszedł na stronę aliantów. Trafił do wojska polskiego. Po wojnie razem ze swoim oddziałem został skierowany do Wielkiej Brytanii. Stąd do domu został wypuszczony dopiero w 1947 r.
Dwieście LAT !!! Babcia nie wygląda na swoje lata i niech się trzyma w zdróweczku :)