Już na studiach uczą nas, aby wydawane leki sprawdzać trzy razy
Nie wiadomo czy farmaceuta wydając pacjentowi Mirtagen zamiast zapisanego na recepcie Mirzatenu, pomylił się, czy też kupujący nie dosłyszał, że oferowany jest mu generyk, czyli tzw. zamiennik leku oryginalnego. Różnicę między lekami zauważył dopiero w domu, po opakowaniu. Z pewnością nic by się nie stało po jego zażyciu, ponieważ oba antydepresyjne medykamenty posiadają tę samą substancję aktywną, a różni je tylko producent, nazwa handlowa i opakowanie. Nie mniej o „wpadki” aptekarskie, które sprawiają że lekarze i farmaceuci żyją pod nieustanną presją odpowiedzialności za zdrowie i ludzkie życie – zapytaliśmy prezes Stowarzyszenia Farmaceutycznego „Lege Artis”, właścicielkę apteki w Nędzy mgr farm. Justynę Kiedrowską.
– Czy lek oryginalny i generyk to identyczne specyfiki? Niektórzy wybierają droższe leki oryginalne twierdząc, że czują różnicę pomiędzy nimi a zamiennikami.
– Może być w tym trochę prawdy, ponieważ obok dokładnie tej samej substancji chemicznej, w tabletce znajdują się jeszcze wszelkiego rodzaju wypełniacze i substancje pomocnicze. Nie powinno być tak, że pacjent odczuwa radykalną różnicę, albo że mu lek nie pomaga. Badania wykazują, że generyk musi mieć tzw. biodostępność maksymalnie zbliżoną do oryginału, co nie oznacza, że identyczną. Jednak w trzech czwartych procentach przypadków pacjenci nie czują różnicy po zamiennikach, a sięgają po nie chętniej ze względu na korzystniejszą cenę. Nie ma podstaw, żeby twierdzić że dobre są tylko leki oryginalne, a odpowiedników nie należy zażywać. Czasami takie opinie wypowiadają producenci leków, którzy chcą w ten sposób chronić własną markę.
– Jak uniknąć pomyłek przy wydawaniu leków?
– Generalnie poczynając od pierwszych dni na studiach, wpaja się adeptom farmacji, że wydawane leki należy sprawdzać trzy razy. Każdy z nas zabezpiecza się przed ewentualną pomyłką na swój sposób. Czasem odpowiednio układamy leki, np. rozdzielając dawki. U siebie w aptece przyjęłam sposób ekspediowania leków na „głośno”, czyli na głos czytam receptę i przynoszę leki z szuflad na ladę. Po pierwszej kontroli, wprowadzam leki do komputera, po raz drugi czytając receptę. Jednocześnie lek wkładam pod czytnik, sprawdzając czy nazwa, która wyświetla się na ekranie, to ta sama, którą przed chwilą usłyszałam. Po raz trzeci sprawdzam wydawany lek zapisując pacjentowi jego dawkowanie lub tłumacząc, jak go zażywać. Pod koniec dnia, a w dużych aptekach po zakończeniu zmiany, następuje tzw. retaksacja recept. Kierownik apteki lub wyznaczony do tego magister farmacji ponownie sprawdza je pod względem zgodności zapisów na awersie i rewersie, porównując z tym co wcześniej zostało wprowadzone do komputera. Na odwrocie recepty, przy wydawaniu leków, drukuje się bowiem wszystkie dane apteki i informacje dotyczące leku: numer, postać, dawkę, cenę, limit itp. To moment, w którym można wyłapać jakąś niezgodność. Może zdarzyć się, że na skutek niewyraźnego zapisu leku, jedna osoba przeczytała inaczej, niż druga retaksująca receptę. Wtedy, jeśli pacjent jest stałym klientem, czy też zażywa ten sam lek, weryfikuje się ewentualną pomyłkę na poziomie apteki lub dzwoniąc do poradni, aby upewnić się co lekarz zapisał pacjentowi.
– Jakie podejmowane są działania w przypadku pomyłki?
– Znajdujemy pacjenta lub on sam interweniuje. W każdej chwili można wrócić do apteki i zapytać farmaceutę, który odszuka receptę i ponownie ją sprawdzi. Zdarza się, że pacjent mówi nam, że nie podoba mu się pudełko leku, że dostał coś innego. Bywa jednak, że opakowania się zmieniają, czasem ktoś czegoś nie dopisał lub nie doczytał na recepcie, a czasem lekarz zmienił lek, a pacjent nie dosłyszał lub nie został wyraźnie o tym poinformowany. Na każdym aptecznym paragonie jest numer telefonu, można do nas dzwonić. Przede wszystkim jednak należy skontaktować się z apteką, która wydała leki i tam szukać wyjaśnienia. My jesteśmy świadomi, że decydujemy o zdrowiu i ludzkim życiu, nie chcemy się mylić, a jeśli już się to zdarzy, to nikt nie robi tego celowo.
Ewa Osiecka