Bujne królestwo łąk i poboczy zagrożone wykoszeniem
Dla jednych łąki i przydrożne rowy, to tylko miejsca porośnięte zwykłymi trawami, dla innych bogactwo roślin stanowiące cenne źródło ziół oraz pokarmu dla owadów, ptaków i drobnych gryzoni. Ich znaczenie dla naszego ekosystemu rozumie pogrzebieński dendrolog dr Jan Duda (na zdj.), który tajemnice świata przyrody stale odkrywa i opisuje w niezwykle ciekawych publikacjach, starając się jednocześnie uchronić ją przed zniszczeniem.
Zobaczyć można popularny niegdyś na polach mlecz, skrzyp polny, w którym panie lubią zażywać kąpieli, amerykańskiego przybłędę – rumian bezpromieniowy, o podobnych własnościach jak rumianek, doskonałą do potraw z dziczyzny bylicę pospolitą, rzadko dziś spotykany chaber perukowy, kilka gatunków wyk, przytulię czepną, czy poziewnik szorstki.
Wśród dziesiątek roślin rosnących na zaledwie kilkunastu metrach pobocza drogi, których przymioty wymienia dr Duda, są też niezwykłe okazy. Rośliną wyjątkowo rzadką w Polsce, która żyje tylko w pobliżu dużych rzek, jest wierzbówka wąskolistna. Nasiona w to miejsce przeniósł wiatr znad Odry, a spływająca z drogi woda korzystnie wpływa na jej rozwój. Kwitnie tam już dwa lata. Niestety, pomimo że droga rzadko jest uczęszczana, gmina wykosiła jej pobocze. Na szczęście niezbyt nisko i półkrzew przetrwał. Ponieważ jest to unikat, który przy ponownym koszeniu zginie, naukowiec obłożył go kamieniami.
Inną ciekawą rośliną jest pępawa dwuletnia, stanowiąca doskonały pokarm dla wielu motyli i ptaków. – W tym roku wysieje się, wytworzy malutkie różyczki liści, a za rok zakwitnie i zginie – tłumaczy, zachęcając do rozsądnego koszenia poboczy dr Duda. Przypomina, że dziś właśnie tam wykształcają się rośliny, które kiedyś powszechnie żyły w uprawach rolnych (agriofity), a dziś niszczone są chwastobójczymi środkami. Pszczoły zaś żeby przezimować muszą mieć dopływ świeżego pokarmu. – Podobnie, jak w zeszłym roku koło Auchana znów kwitnie koniczyna polna, są tam tysiące pszczół i obawiam się, żeby ktoś nie wjechał kosiarką i nie zmielił tych roślin razem z owadami – martwi się przyrodnik. A przecież można poczekać aż przekwitnie i dopiero wtedy wykosić. Szczególnie, że łan kwitnącej koniczny pięknie wygląda i ładnie pachnie.
(ewa)
Bardzo mądry artykuł. Podzielam stanowisko Pana doktora. Nawet włodarze gmin , miast szaleją na punkcie koszenia traw. Gdzie pszczoły mają zbierać nektar? Na tych zmodyfikowanych GMO uprawach rolniczych?
Oby nam dr.Duda żył jak najdłużej. Mądry człowiek pokazuje ludzką głupotę.Gdy w mieście trawa trochę wyższa to ignoranci krzyczą że nie wykoszone i że to niby wygląda źle. Niektórzy ludzie się tak do betonu i sztuczności przyzwyczaili i tak od natury oddalili że zachowują się tak że podcinaja gałąź na której siedzą i w ogóle tego nie zauważają że za chwilę spadną.