Nowi szefowie straży miejskiej i komunalki w Wodzisławiu
Janusz Lipiński przestał być szefem wodzisławskim strażników miejskich, a został dyrektorem Służb Komunalnych Miasta. Z kolei nowym komendantem Straży Miejskiej została Beata Drzeniek, strażnik miejski z wieloletnim doświadczeniem. Zmiany są pokłosiem śmierci Krystiana Kalisza, dotychczasowego szefa SKM.
Dziś wodzisławski magistrat poinformował, że w związku ze śmiercią dyrektora Służb Komunalnych Miasta Krystiana Kalisza, który zmarł w sobotę 5 sierpnia pojawiła się konieczność powierzenia funkcji kierowniczej w SKM nowej osobie. - Sytuacja jest trudna. Nieodżałowana strata Krystiana Kalisza to niełatwy moment dla całego zakładu, załogi i dla nas. SKM nie mogą funkcjonować bez dyrektora, zwłaszcza teraz, w szczycie seoznu letniego. Zdecydowałem się zatem powierzyć to odpowiedzialne stanowisko sprawdzonemu i kompetentnemu wieloletniemu pracownikowi - wyjaśnia Mieczysław Kieca, prezydent miasta.
Janusz Lipiński od 2006 r. pełnił funkcję komendanta Straży Miejskiej. Wcześniej pracował m.in. jako kierownik Firmy Remontowo-Budowlanej Azalia Kietlice oraz w Przedsiębiorstwie Wodno-Melioracyjnym POLWOD Opole. Ukończył Uniwersytet Opolski na kierunku inżynieria środowiska oraz wychowanie techniczne, specjalność - inżynieria ekologiczna.
Lipińskiego na stanowisku komendanta SM zastąpiła Beata Drzeniek, wodzisławska strażniczka miejska, pełniąca służbę od 2004 r. - Pracuję w wodzisławskiej Straży Miejskiej od 13 lat. Zaraz po ukończeniu szkoły średniej w 2004 roku zostałam przyjęta na staż jako pracownik biurowy. W roku 2005 ukończyłam kurs „Przeszkolenie podstawowe strażników gminnych/miejskich” i od tej pory pracuję jako strażnik. W tym czasie zapoznałam się ze wszystkimi aspektami pracy strażnika miejskiego, pracując zarówno w terenie, jak i w biurze w referacie wykroczeń oraz na stanowisku dyżurnego SM - mówi o sobie nowa pani komendant.
Ludzie
Prezydent Wodzisławia Śl.
nie ma sensu straży miejskiej utrzymywać, policja i straż miejska w Wodzisławiu są na niskim poziomie, patrole widzi się o godzinach w których bacie chodzą z psami, a nie w czasie kiedy pijane wyrostki, hałasują, dewastują. Policja i straż miejska woli udawać że nie widzi pewnych rzeczy, wolą udawać zajętych, a ich interwencje są komedią, najpierw idą do zgłaszającego zamiast łapać na gorącym uczynku sprawce. Zabawne jest dla mnie jak wieczorem mi hałasują przed blokiem i nic, a o 6 rano widzę patrol straży miejskiej jak pusto na ulicach.