Początki szkoły w Łęgu
Budynek szkoły w Łęgu miał niegdyś dach. Widać go na załączonym zdjęciu, które zdobyliśmy dzięki Leonowi Wolnikowi, lokalnemu historykowi. Na podstawie jego zapisków, opartych z kolei m.in. na przekazie ks. Augustyna Weltzla, przywołujemy historię szkolnictwa w Łęgu.
Dzieci z Łęgu, które rodzice chcieli posyłać do szkoły, pierwsze nauki pobierały w szkole w Zawadzie Książęcej. W 1873 r. rząd królewski zapytał mieszkańców wioski czy chcą mieć u siebie niezależną szkołę. Wiązało się to m.in. z jej finansowaniem. Mieszkańcy wyrazili zgodę i co miesiąc zbierali spośród siebie na ten cel 15 talarów. Wytypowano trzy działki pod budynek kuźni wiedzy. Jeszcze tego samego roku do wioski przyjechał raciborski doradca budowlany pan Linke. Polecił wybrać teren przy byłym drewnianym kościele. Wkrótce jednak w okolicy wybuchła epidemia
cholery i wszystko się odwlekło. 17-arową działkę pod szkołę kupiono ostatecznie od karczmarza Antona Kallusa i jego żony Marianny za 1200 marek. Termin rozpoczęcia budowy ustalono w 1875 r., kiedy był gotowy kosztorys inwestycji, opiewający na 10,5 tys. marek. Zebranie potrzebnej kwoty zajęło kolejne lata. Do 1877 r. sami mieszkańcy uzbierali 1700 marek, 3,8 tys. marek wzięli pożyczki (spłata w ciągu 9 lat), a o resztę poprosili rząd. W 1879 r. budynek był gotowy, choć jeszcze nie wykończony. – Nie było ogrzewania, a w piwnicy zamarzała zimą woda. Lód utrzymywał się do późnej wiosny – brzmi przekaz z tamtych lat. W klasach brakowało jeszcze wyposażenia, na zewnątrz panował bałagan. Wszystko udało się wykończyć w przeciągu kolejnych dwóch lat. Jako patrona szkoły wybrano księcia raciborskiego, a jej pierwszymi gospodarzami zostali Jakub Schyra i Anton Kallus. Otwarcia szkoły dokonał 17 sierpnia 1881 r. okręgowy inspektor szkolny pan Porske, a poświęcił ją ks. Bowroth w obecności 145 dzieci i mieszkańców.
Liczba dzieci w szkole ulegała ciągłym wahaniom. Powodów było kilka, raz to dwie rodziny się wyprowadziły i z nimi ubyła grupka uczniów, kiedy indziej dzieci były bardziej potrzebne w domu lub gospodarstwie niż na naukach. Z nauczycielami nie było lepiej. Na początku w szkole pracował dyrektor i nauczyciel w jednej osobie - Josef Hupka, pochodzący z Głogówka. Potem dołączyła jego żona. Wkrótce szkoła potrzebowała już trzech belfrów, zaś ich wymiany następowały bardzo często.