Początki szkoły w Łęgu
Budynek szkoły w Łęgu miał niegdyś dach. Widać go na załączonym zdjęciu, które zdobyliśmy dzięki Leonowi Wolnikowi, lokalnemu historykowi. Na podstawie jego zapisków, opartych z kolei m.in. na przekazie ks. Augustyna Weltzla, przywołujemy historię szkolnictwa w Łęgu.
W roku szkolnym 1910/11 po naukę stawiła się grupa 119 dzieci. Wiosną rozpoczęto montaż piorunochronu, lecz zanim się zakończył w szkołę uderzyła błyskawica. Na szczęście obyło się bez większych szkód. W tym okresie kierownikiem placówki został jej dotychczasowy nauczyciel Hermann Teich, urodzony w Munsterbergu (obecnie Ziembice, woj. dolnośląskie). – Ponieważ mówił on tylko po niemiecku, a dotychczasowi nauczyciele byli dwujęzyczni, miejscowa ludność odnosiła się doń przez pierwsze miesiące z rezerwą. Szczególnie dotyczyło to ks. Antona Bugli. Sam Teich mówił, że będzie zabiegał o zdobycie powszechnego zaufania poprzez ciężką pracę – stoi w relacjach ks. Weltzla. Z tamtego okresu zachowała się recenzja ówczesnej młodzieży – absolwentów szkoły.
– Niedziele i święta spędzane są najczęściej w jakiejś stajni lub szopie przy grze w karty, paleniu papierosów i pijaństwie – brzmi nagana. Aby poprawić tę sytuację Kierownik Teich poprosił o dodatkowe pieniądze u starosty na uruchomienie świetlicy młodzieżowej. Oferowano tam później rozrywki typu gry, książki, naukę śpiewu czy majsterkowania.
W kolejnej dekadzie, na przełomie lat 1919/20, pojawił się dylemat nauczania w dwóch językach. Według przekazów, miejscowi nie chcieli wprowadzenia lekcji w jęz. polskim kosztem lekcji po niemiecku. Tłumaczono, że wystarczy używanie języka polskiego w domu i częściowo na lekcjach religii. Z tego okresu zachował się przekaz o tym, że już w czerwcu, z powodu niskiej frekwencji lekcje zostały odwołane. Gdy nadeszła zima sytuacja się powtórzyła, lecz z powodu braku opału. Sytuacja ta trwała aż do Wielkanocy.
To tyle informacji o szkole w Łęgu, dostępnych z historycznych źródeł. Obecnie w budynku mieści się przedszkole.
Marcin Wojnarowski