Drzewa wywracają się, bo nie rosną u „siebie”
Przeciwny nadmiernej ingerencji człowieka w naturę jest pogrzebieński dendrolog dr Jan Duda. O tym, jak nieprzewidywalne mogą być tego konsekwencje, świadczą chociażby pożary lasów i zwały dziesiątek drzew przy większych wichurach.
Na skraju drogi można zobaczyć także chwasty wytrzebione przez rolników z pól uprawnych, m.in. białą komosę (lebiodę), bardzo pożywną dla ptactwa. Rośnie tam też rdest ptasi stosowany na kamicę nerkową. Nasionka jego, podobnie jak i gryki tatarki, długo pozostają na gałązkach i zimą dostarczają wróbelkom świeży pokarm białkowo–tłuszczowy. Wilgotne tereny lubi wiązówka drobnokwiatowa będąca lekarstwem na prostatę. Na pogrzebieńskiej łące jest też dziurawiec, wrotycz czy bluszczyk kurdybanek, który można jeść z chlebem.
– Przy częstym koszeniu przetrwają tylko te rośliny, które najłatwiej je znoszą, a więc zbiorowiska trawiaste, które posiadają pod ziemią prawie 90 proc. swojej masy. Gdyby jednak nie było traw, nie byłoby człowieka. Podstawą naszego wyżywienia są zboża czy ryż. Trawami żywią się zwierzęta gospodarcze – wylicza naukowiec.
Zaczarowany ogród Jana Dudy
Prawdziwym rajem dla niezwykłych roślin jest ogród dr Jana Dudy, gdzie można spotkać rośliny rzadkie, często chronione. Znajduje się tam pochodzący z południa Europy, pachnący wieczornik damski, uprawiany przez rudzkich cystersów, a stosowany w dolegliwościach kobiecych. Zjadane przez zakonników były też kłącza dzwonka jednostronnego, który rośnie na granicy lasów i łąk. W ogrodzie pan doktor posadził piękne białe lilie, rzadkie w Polsce paprocie – długosz królewski, narecznica błotna, narożnica górska, pióropusznik strusi (tylko w Rudach), a także stosowaną na boreliozę szczeć leśną, sadziec konopiasty, trawę na żubrówkę, turzycę, jarzmiankę większą (w sposób naturalny rośnie w Oborze i w łęgach), starzec leśny (roślinę lasów górskich i naszych rybnickich), parzydło leśne rosnące w lesie Rozumickim. Poza tym pan doktor wyhodował m.in. 25–letnie rododendrony, krewniaczkę pokrzywy rosnącą na włoskich murach – parietarię lekarską, pachnącą kumaryną marzannę wonną na wódki, ładnie kwitnącą rodgersję, mydelnicę lekarską stosowanąw szamponach, niezapominajkę kaukaską, kwitnącą w lutym lub marcu ułudkę, a także obecnie w kwiatach, cykorię.
Doktora Dudę martwi postępowanie ludzi, którzy nadgorliwie wywiązując się ze swych obowiązków, często koszą miejsca, które tego nie wymagają. W ten sposób zaś doprowadzają do zagłady wielu roślin, a przy tym i zwierząt, odgrywających bardzo ważną rolę w naszym lokalnym ekosystemie.
(ewa)
Bardzo mądry artykuł Panie doktorze. Edukować włodarzy , którym trawa bardzo przeszkadza.