„Brzozowy Gaj” wyciągnie kobylan z domów
W odróżnieniu od sołectw, gdzie prym wiedzie społeczność lokalna, w Kobyli mieszczuchy postanowiły wejść ludziom na zagrody, otworzyć drzwi i wyciągnąć kobylan z ich domów. Taki to właśnie cel postawiło sobie Stowarzyszenie Wspierania Rozwoju Wsi Kobyla. Pomysł jego utworzenia w 2011 r. zrodził się wśród ludzi z miasta, którzy wprowadzili się na tam i odkryli tę miejscowość na nowo.
Przygotowany został projekt zagospodarowania terenu w sąsiedztwie boiska LKS Kobyla. Stowarzyszenie wystąpiło do gminy o dodat
kowe środki. Pomysł na „Brzozowy Gaj” tak spodobał się, że w konkursie na dofinansowanie zadań z zakresu profilaktyki uzależnień uzyskał II miejsce nagrodzone bonem o wartości 700 zł. Za kolejne przyznane 1000 zł zakupiono wyposażenie, a z pieniędzy z nagrody – sprzęt nagłaśniający. Stworzony został naturalny wystrój obiektu. Zamontowano tam dębowe ławki na ok. 80 osób. Ogrodzenie zaś zrobiono z brzozy, która związana jest z Kobylą i tradycją wytwarzanych tam brzozowych mioteł. Ponieważ obiecane przez jednego z mieszkańców drzewa, po ustawie ministra Szyszki liberalizującej ich wycinkę, sprzedane zostały prywatnym odbiorcom, członków stowarzyszenia wsparł wójt gminy Grzegorz Niestrój. Wyznaczył dwa miejsca, w których pod nadzorem przedstawiciela ochrony środowiska można było wybrać odpowiednie brzozy. Kobylska OSP i mieszkańcy skrzyknęli się i w kilka godzin wycieli oraz pocięli drzewa, ale także zwieźli je na boisko oraz przygotowali miejsca pod zabudowę ogrodzenia. – Pracowaliśmy do czwartej po południu, zrobiliśmy cały obrys zewnętrzny, a potem sukcesywnie montowaliśmy pozostałe elementy. Ponieważ aplikowaliśmy o kolejne środki do gminy, kiedy wójt zobaczył, jak daleko posunięte są prace i z jakim rozmachem są prowadzone, obiecał wesprzeć finansowo nasze działania – opowiada prezes stowarzyszenia. W sumie kobylska organizacja wspólnie z OSP, LKS i mieszkańcami zainwestowała w „Brzozowy Gaj” ok. 7 tys. zł. Wszyscy łaskawym okiem przyglądają się tej lokalnej inicjatywie. – Mieszkam blisko boiska, chodzę na spacery z psem i w czasie wakacji widzę, jak mnóstwo przesiaduje tam młodzieży. Dlatego potrzebne jest takie miejsce, jak „Brzozowy Gaj” gdzie można się spotykać, urządzić imprezę, zaprosić znajomych – tłumaczy Janusz Szlapański.
W „Brzozowym Gaju” oprócz dębowych ławek, przygotowane jest miejsce na ognisko i grilla, stół barowy oraz stół – ława z dębowych pni. Na ukończeniu jest też scena z palet i płyty OSB, za którą ustawione będą maszty do zawieszenia ekranu pod kino plenerowe. – Wszystko robimy sami, z materiałów z odzysku – podsumowuje zaangażowanie mieszkańców prezes. Na jesień posadzone zostaną brzozy, które gdy wyrosną utworzą zielony zagajnik. W sąsiedztwie znajduje się boisko do piłki plażowej oraz roztacza się piękny widok na kobylski las. Przygotowany został już nawet baner „Brzozowy Gaj”, który wywieszony zostanie podczas oficjalnego otwarcia.
Największy problem, z którym muszą uporać się jeszcze budowniczy plenerowego obiektu jest doprowadzenie prądu z szatni LKS. – Potrzeba nam 200 m kabla ziemnego, który musi zostać położony pod boiskiem. Wiemy już kto zrobi nam projekt i wykop, a także kto zainstaluje skrzynkę elektryczną. Myślimy o fajnym oświetleniu leedowym. Rozmawiamy z hurtowniami, które za niewielkie pieniądze mogą nam wykonać dwa – trzy solarne punkty świetlne – planuje prezes. Obecnie najważniejszy jest jednak kabel zasilający obiekt w prąd, ponieważ generator prądowy jest głośny i z pewnością nie sprosta oczekiwaniom użytkowników gaju. A przecież właśnie tam letnią porą panie z ośrodka kultury mogą organizować np. karaoke i inne imprezy dla dzieci. Można tam prowadzić zajęcia edukacyjne dla uczniów miejscowej szkoły.
Prezes Szlapański ma nadzieję, że będzie to punkt charakterystyczny dla Kobyli, m.in. miejsce rozpoczęcia i zakończenia kuligów, czy też startu i mety rajdów rowerowych. – Chcemy wkomponować w gaj ścieżkę rowerową, mamy nawet zrobiony z brzozy stojak na rowery – mówi. Obiekt, który nawiązuje do tradycji Kobyli słynącej z brzóz, ma służyć wszystkim, którzy będą chcieli wypocząć czy też spędzić czas w zielonym otoczeniu. Obowiązywać ma tam tylko jedna, ale bardzo ważna zasada: „Zastałeś „Brzozowy Gaj” czysty – pozostaw go czysty”.
Ewa Osiecka