Nowe i już za małe. Pat w przedszkolu
Nowe przedszkole okazuje się za małe. Rodzice dowiedzieli się o tym dopiero tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Dlaczego tak późno?
Oddział przedszkolny w szkole podstawowej? Niby nic nadzwyczajnego. W Turzy rozwiązanie takie praktykowano przez kilka lat, do czasu kiedy półtora roku temu otwarto tu nowe, piękne, pięciooddziałowe przedszkole. Nowa placówka miała rozwiązać problemy lokalowe maluchów z Turzy. Nic z tego. W nadchodzącym roku szkolnym w przedszkolu ma działać 7 oddziałów. 28 sierpnia rodzice dowiedzieli się, że jeden z nich trafi do szkoły. Wśród części rodziców zawrzało.
Na pięć godzin? To do szkoły
– Proszę przyjechać do przedszkola na spotkanie w sprawie naszych dzieci, które mają zostać wysłane do oddziału w szkole podstawowej – zadzwonił do nas jeden z rodziców. Jak tłumaczy, jego dziecko chodziło od półtora roku do nowego przedszkola w Turzy. - I nagle wyrywa się je z dotychczasowej grupy i wysyła do oddziału w szkole podstawowej, na pięć godzin i bez wyżywienia – mówi nam jedna z matek. Dlaczego?
Jak wyjaśniono rodzicom, do oddziału przyszkolnego wybrano te dzieci, których rodzice zadeklarowali pobyt w przedszkolu na czas 5 godzin. Oddział ma dzielić miejsce pobytu ze szkolną świetlicą. Zajęcia przedszkolaków nie mogą odbywać się tam dłużej, bo po południu przychodzą do świetlicy szkolne dzieci. Dyrekcja placówki wyjaśniła rodzicom, że właśnie z tego powodu kryterium doboru dzieci do oddziału przyszkolnego stał się deklarowany czas pobytu dzieci w przedszkolu, czyli 5 godzin.
– Czemu nie powiedziano nam od razu, że deklarując pięć godzin, nasze dzieci trafią do szkoły? Gdybyśmy wiedzieli, że tak będzie, to deklarowalibyśmy większą ilość godzin – nie kryli rozgoryczenia rodzice. - Naszym zadaniem jest zapewnienie dzieciom opieki przedszkolnej zgodnie z życzeniem rodziców. I to staramy się robić – mówi Marzena Zimny, dyrektor placówki.
Po raz kolejny te same problemy, organizacja pracy przedszkola woła o pomstę do nieba, dzieci mieszane wiekowo (nawet 3 różne roczniki w jednej grupie), co innego mówiono, co innego zrobiono.Dyrektorka przy obecnej władzy w gminie jest nietykalna, ma silne poparcie w Panu Wójcie.Już była afera z rekrutacją do przedszkola dwa lata temu, gdy obiecano i zrekrutowano dzieci do oddziału przyszkolnego, po czym rodzicom oznajmiono w czerwcu ,że jednak dzieci nie przyjmą. W zeszłym roku afera z płatnościami przy projekcie unijnym , można by więcej wyliczać ...i tak ciągle coś......może czas na radykalne zmiany???????? wątpię w to , bo Wójt nie ma odwagi (a poza tym koleżanki nie usunie).......tylko że wybory samorządowe tuż ,tuż........Panie Wójcie warto się jednak zastanowić!!!!!!!!!!!!
oj ta pani dyrektor z bożej łaski już nie raz się 'popisała'. np. jak kiedyś rodzice chcieli żeby została na kolejny(ostatni) rok przedszkola ta sama wychowawczyni w ich grupie, to zjechała tą dziewczynę (nauczycielkę) jak nie powiem kogo (tą przedszkolankę) aż się dziewczyna popłakała. a potem pod pretekstem końca umowy wywaliła ją. i to tylko po to, żeby za chwilę szukać nauczycielki na jej miejsce. wszystko dla tej pani dyr.jest problemem. jest niemiła i niekompetentna. cóż, jak widać w Turzy nic na lepsze się nie zmienia. cieszę się, ze moje dziecko już nie chodzi do przedszkola. chociaż Panie nauczycielki były bardzo fajne, to współczuję im takiej szefowej.
Nic nowego. Co roku w tym przedszkolu dyrektorka stwarza takie problemy. Dziwne, że osoba niekompetentna, która uciekła przed problemami na poczatku września na L4, jest na stanowisku dyrektora. Celowo informuje rodziców końcem sierpnia, żeby młyn trwał krótko, a nie przez całe wakacje. Czas na zmiany.... zmianę dyrektora!