Mord w Kamieniu. Przez pierwszy rok nie mogłem spać
– Nikt z domowników nie pytał mnie o tą zasypaną dziurę. Ciężko było przebywać na tym placu, robić grilla, wiedząc, że Andrzej jest tam pochowany. Pod koniec 2016 roku już czułem, że policja zaczyna mnie podejrzewać o jego zniknięcie – mówi Sebastian P., oskarżony o makabryczne zabójstwo w Rybniku Kamieniu.
W areszcie śledczym przy Zakładzie Karnym w Raciborzu przebywa Sebastian P. – 41-letni mechanik maszyn i urządzeń górniczych, ostatnio zatrudniony w austriackiej firmie budowlanej, ojciec dwójki dzieci. Zdrowy psychicznie, w przeszłości karany za napad. To on w 2010 roku miał zamordować 61-letniego Andrzeja Becha, od którego miał wynajmować dom przy ulicy Poremby w rybnickiej dzielnicy Kamień. Szczątki mężczyzny zakopał na placu, na którym przez kolejne lata wypoczywała jego rodzina. Sebastian P. przyznaje się do zabójstwa. W sądzie odbyła się pierwsza rozprawa.
Podejrzane zachowania
– Andrzeja Becha poznałem rok przed wprowadzeniem się do domu w Kamieniu. Wcześniej w tym budynku mieszkała moja żona i dzieci – zeznawał przed sądem zastrzegając, że nie będzie odpowiadał na pytania prokuratora. – Zabiłem Andrzeja Becha z powodu krzywdy, którą zrobił Pawełkowi. Dziecko cierpi na porażenie mózgowe. Od pewnego czasu miałem podejrzenie, że coś jest nie tak. Mówił, że miał pić piwo z dziadkiem, jak nazywał Andrzeja, mówił coś o nożu i o całowaniu po brzuchu. Potem było zdarzenie w basenie, po którym nabrałem pewności, że go krzywdzi – tłumaczył. Sebastian P. postanowił porozmawiać z Andrzejem Bechem na temat dziwnego zachowania Pawełka. 61- latek przyniósł dwa piwa na zgodę. Podczas rozmowy doszło do awantury i Sebastian P. pobił starszego mężczyznę.