Nasi górnicy ratowali czeskiego aktora
Pracownicy rydułtowskiej kopalni wzięli w Pradze udział w dramatycznej akcji ratunkowej. Jarosław Jasita z Pszowa i Jarosław Ruda z Rybnika rzucili się ze statku wycieczkowego do wody, by ratować tonącego w Wełtawie człowieka. Wyciągnęli go na pokład i rozpoczęli akcję ratunkową.
Wszystko wydarzyło się 23 września. Tego dnia grupa pracowników Ruchu Rydułtowy kopalni ROW była na wycieczce w Pradze. Wśród nich Jarosław Jasita z Pszowa i Jarosław Ruda z Rybnika. Wszyscy zwiedzali atrakcje stolicy Czech. Jednym z punktów wycieczki był rejs statkiem po Wełtawie. - Gdy dopływaliśmy w okolice Mostu Karola, usłyszeliśmy krzyki. Ludzie, którzy stali na moście, machali w naszym kierunku - opowiadają nam Jarosław Jasita i Jarosław Ruda.
Bez wahania wskoczyli do wody
Uczestnicy rejsu zaczęli się rozglądać. Wtedy zauważyli, że w wodzie znajduje się człowiek. I nie daje oznak życia. Kapitan statku zaczął podpływać w jego kierunku, jednak obsługa sugerowała, żeby wszyscy pasażerowie usiedli, spokojnie czekali i żeby nikt nie wskakiwał do wody. - Widzieliśmy, że człowiek jest nieprzytomny. Podjęliśmy decyzję, że trzeba go ratować - mówią krótko dwaj pracownicy kopalni. Pobiegli na dolny pokład, rozebrali się i bez wahania wskoczyli do bardzo zimnej wody. Podpłynęli do poszkodowanego mężczyzny. - Holowaliśmy go i wyciągnęliśmy na pokład. Był nieprzytomny, bez oznak życia. Położyliśmy go na plecach i rozpoczęliśmy resuscytację, czyli masaż serca ze sztucznym oddychaniem - podkreślają.
Przywrócili bicie serca
Akcja ratunkowa prowadzona przez dwóch pracowników kopalni trwała około 15 minut. Jednocześnie kapitan płynął do brzegu. - Zanim akcję przejęło pogotowie, udało się nam przywrócić mężczyźnie oddech i krążenie. Na prośbę ratowników podniósł nawet rękę, co by oznaczało, że odzyskał przytomność - zaznaczają Jarosław Jasita i Jarosław Ruda. Czeskie służby medyczne podłączyły poszkodowanego do aparatury. Serce pracowało. Zapadła jednak decyzja, że aktora trzeba wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej.
Wyciągnęli z wody znanego aktora
Czeskie media szybko opisały całe wydarzenie. Okazało się, że mężczyzną, który zleciał z Mostu Karola, jest czeski legendarny aktor, 80-letni Jan Tříska. Czeskie portale podały, że w poważnym stanie został przewieziony do wojskowego szpitala w Pradze. Nie jest do końca jasne, czy mężczyzna spadł z mostu, czy sam wyskoczył. Rzeczniczka Centralnego Szpitala Wojskowego w Pradze powiedziała, że pacjent znajduje się w poważnym stanie na oddział intensywnej terapii.
Jak dowiedzieliśmy się za pośrednictwem portalu echo24.cz, aktor miał w poniedziałek kręcić film. Ze względu na obrażenia mężczyzny, produkcję wstrzymano. - Nie wiedzieliśmy, że to aktor. Przeczytaliśmy dopiero później, w czeskich mediach. Dla nas był to po prostu człowiek - podkreślają Jarosław Jasita i Jarosław Ruda.
Dwa dni później zmarł
Czeskie media piszą jedynie, że aktora ocaliło dwóch mężczyzn, którzy wyskoczyli ze statku do wody. O swojej postawie pracownicy kopalni mówią krótko: - Człowiek potrzebował pomocy, więc trzeba go było ratować. Niestety, jak informują czeskie media wyciągnięty z wody przez rydułtowskich górników aktor, zmarł w szpitalu w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Magdalena Kulok
fot. Bogusław Porwoł
Brawo dla redakcji Nowin, że napisali prawdę, bo Ci bohaterzy to Pszowik i Rybniczanin, a ne rydułtowiki jak napisał jakiś pseudoredaktorek w jakimś szmatławcu !