Mieszkańcy Rudnika wygrali w sprawie PSZOKa

Wiadomo, że punkt w innym miejscu nie powstanie szybko. Gdy emocje opadły A. Pieruszka przypomniał radnym, że obecnie urząd nie ma alternatywnego miejsca pod taką działalność. Alternatywne lokalizacje mają jednak zostać przedstawione w niedługim czasie. Adaptacja nowego miejsca pod wymogi punktu selektywnej zbiórki zajmie przynajmniej kilka lat.

Zapytaliśmy wójta Pieruszkę o straty jakie z tego powodu poniesie gmina. – Na projekt PSZOKa przy ul. Pawłowskiej przeznaczyliśmy 30 tys. zł, których już nie odzyskamy. Przepadła również dotacja i trzeba założyć, że na następny PSZOK nie uda nam się pozyskać tylu środków. Ciężar inwestycji spocznie więc głównie na barkach gminy. Ponadto trzeba wziąć pod uwagę podwyżkę opłat za śmieci, np. jeśli za brak PSZOKa gmina zostanie obciążona karami – odpowiedział.

Warto dodać, że stanowisko rady gminy w powyższej sprawie było wyraźnie podzielone. – Dlatego, że z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Z jednej strony mamy ważną dla całej gminy inwestycję, z drugiej zaniepokojonych ludzi. Dziś wybraliśmy dobro mieszkańców. W końcu wszyscy chcemy żyć w tej gminie w spokoju, nawet jeśli będzie się to wiązać z pewnymi komplikacjami finansowymi – wyjaśnił sytuację Mirosław Golijasz, przewodniczący rady gminy.

Protestujący mieszkańcy opuszczając salę obrad dziękowali wszystkim radnym oraz wójtowi za zmianę decyzji. Według zapewnień tych ostatnich PSZOKa na terenie starego PGR-u w Rudniku nie będzie.

(woj)