Bielickie schronisko im. św. Brata Alberta
„Być dobrym jak chleb” – czyli bez reszty oddać się innym. Obecny rok poświęcony jest w Polsce pamięci świętego Brata Alberta, którego św. Jan Paweł II nazwał w swym dramacie „Bratem naszego Boga”. Okazją jest setna rocznica jego śmierci; umarł 25 grudnia 1916 r. Do wigilii tego roku rozciągnięto rozważania nad nauką o miłości bliźniego, którą pozostawił swym życiem św. brat Albert.
Zarządzanie
Na podwórzu spotykam młodego mężczyznę, który, jak się przyznaje, jest tu zatrudniony jako opiekun.
– Ile ludzi tu pracuje? – pytam.
– Dziesięć, ale w budynku dla chorych dodatkowo kilka osób.
Teresa Rojek, energiczna pani, jest prezesem bielickiego Koła im. Brata Alberta i ona właściwie zarządza obiektem. Jej dziełem jest nowy budynek dla chorych.
– Schronisko prowadzi cały zespól ludzi, nie ja – tłumaczy brat Jerzy. On nie siedzi za biurkiem, ale mieszka z biedakami. – Wtedy lepiej ich rozumiem. Łagodzę spory, wkraczam między zwaśnionych…
Mówią, że ich rozpuszcza, ale on wyznaje zasadę: „Lepiej dać się nabrać stu cwaniakom, niż skrzywdzić jednego nieszczęśnika”.
– A finanse, skąd macie środki na utrzymanie? – pytam młodego opiekuna.
– To przede wszystkim emerytury i renty naszych mieszkańców. Zatrudniają się też u rolników, lub tam, gdzie ich potrzebują, ale mamy również sponsorów i dobroczyńców. Posiadamy kilka hektarów pola i hodujemy świnie. Bywa jednak, że jest ciężko, zwłaszcza, gdy zbliża się zima i przybywa dodatkowa liczba osób szukających dachu nad głową i ciepłego kąta.
W Raciborzu
Błogosławieństwem dla naszego miasta jest ARKA, dom dla bezdomnych w Ocicach, prowadzony przez stowarzyszenie Tęcza. W zimie dodatkowo uruchamia się tu noclegownię. W Miedoni mamy Dom Samotnej Matki, a na ul Kozielskiej kuchnię prowadzoną przez Caritas. Podobna jadłodajnia jest przy ul. Różanej. Wiele też osób szuka wsparcia w klasztorze Annuntiata.
ks. Jan Szywalski