7 wniosków Andrzeja Markowiaka jak wykorzystać doświadczenia z powodzi 1997
Były prezydent miasta Andrzej Markowiak, na konferencji zorganizowanej w Muzeum na 20-lecie powodzi w Raciborzu, podzielił się swymi spostrzeżeniami na temat usuwania skutków kataklizmu. Uważa, że powinny zostać spisane, by posłużyły na okoliczność podobnej tragedii.
1 Wykorzystanie doświadczenia zawodowego ludzi, skierowanych do zarządzania pomocą powodzianom.
W 1997 roku Raciborzem rządził były szef utrzymania ruchu w fabryce, skory do podejmowania szybkich i zdecydowanych działań. Jego zastępcą był Adam Hajduk, budowlaniec zahartowany w improwizacjach przy realizacji inwestycji. Spokojem wobec dwóch raptusów emanował Adam Dzyndra, drugi zastępca prezydenta. Szef spółdzielni mieszkaniowej Tadeusz Wojnar tworzył „żelazny odwód dla trudnych kierunków”. Taka grupa zarządzających stawiła czoło „ogromnemu ruchowi ludzi, którzy przyszli z problemami do władz”.
2 Racjonowanie paliwa; rozwiązanie problemu zalanych przez wodę stacji.
Pod wodą znalazły się zbiorniki 10 stacji paliwowych. Ocalała jedna, na tzw. mycie. Znajdujące się tam 2 tony paliwa były wydawane na kartki wyłącznie przez Andrzeja Markowiaka. W pierwszej kolejności potrzebne było służbom ratowniczym. W zalanych stacjach paliwo zaczęło wydostawać się przez odpowietrzniki, wydostało się np. na ulicę Sejmową. Miasto dysponowało wtedy specjalnym rękawem m.in. do cieczy ropopochodnych, kupionym niedługo przed feralnym lipcem 97.
3 Woda pitna dystrybuowana w cysternach, woda surowa dla funkcjonowania kanalizacji sanitarnej.
Łamiąc prawo, do rozwożenia wody pitnej, zastosowano cysterny z mleczarni.
4 Walka z plagą szczurów łasych na psujące się jedzenie.
Miasto borykało się z długotrwałą awarią prądu. W nieczynnych lodówkach zalegało jedzenie. Urząd rozwiózł powodzianom worki foliowe, udostępnione przez ich producenta. Jedzenie, szczelnie w zamkniętych workach, wystawiano na dworze. Racibórz uniknął szczurzej epidemii, która pojawiła się później w zalanym Wrocławiu.
5 Zagospodarowanie odpadów.
Z pomocą przyszli mieszkańcy Studziennej. Na teren składowania śmieci wybrano Kamieniok (dziś stoi tam Auchan). W sobotę i niedzielę wywieziono tam 30 tys. m sześc. odpadów. Korzystano przy tym z użyczonej przez Niemców specjalnej rozdrabniarki.
6 Wysłanie dzieci powodzian na kolonie.
Nastąpiła masowa ewakuacja dzieci z miasta, do miejscowości w Polsce i za granicą. Pociechy utrudniały rodzicom usuwanie skutków powodzi, występował psychologiczny syndrom dorosłości. Czworo małych powodzian zabrał do siebie, na 2 tygodnie, premier Włodzimierz Cimoszewicz.
7 Obsługa „lawiny pomocy” i wolontariuszy z kraju oraz zagranicy.
Utworzenie magazynu na dary dla powodzian, zlokalizowanego w SP 15. Zarządzał nim Mirosław Lenk, ówczesny naczelnik edukacji z urzędu miasta. Otrzymano pomoc finansową, m.in. z Unii Europejskiej oraz rządową (premier Cimoszewicz przywiózł 40 mln zł). Władze miasta postawiły na program odbudowy miejsc pracy. Tych, wskutek powodzi, ubyło w Raciborza aż 6,5 tys. – Kto ma pracę, ten odbuduje swój dom – tłumaczył A. Markowiak.
(not. Mariusz Weidner)