Tłumy na spotkaniu w RCK ws. asfaltowni. Mieszkańcy przeciwni planom urzędu miasta
Dla wszystkich chętnych zabrakło dziś krzeseł w sali na piętrze Raciborskiego Domu Kultury. Raciborzanie przyszli zaprotestować ws. przenosin asfaltowni z Płoni do Nowych Zagród w rejon zakładów Henkla.
Materiał wideo:
M. Lenk wyjaśnił, że decyzja o lokalizacji poprawczaka na Płoni nie była jego tylko śp. prezydenta Jana Osuchowskiego. Zebrani przypomnieli Lenkowi, że ten był wtedy radnym miejskim. - Gdyby poprawczka nie przeniesiono tam to by go zlikwidowano - mówił. Przyznał, że stara otaczarnia była trucicielem, bo takie wytwórnie trują (wtedy dostał brawa). - Słuchamy państwa. Nie możemy się na wszystko nie godzić bo zostaniemy zielonym miastem bez pracy - powiedział.
Prezes Wrazidło nie chciał się wypowiadać. Lenk tłumaczył go, że jest zestresowany.
Lenk przyznał: wiem, że państwa nie przekonam.
Prezydent zaznaczył, że bez zgody RDOŚ on jako urzędnik nie wyda decyzji wbrew tej instytucji. Lenk poinformował, że PRD złożyła dwa tygodnie temu wniosek o wydanie warunków środowiskowych dla nowej lokalizacji.
Arkadiusz Nowacki z Nowych Zagród oznajmił, że jest przeciwny otaczarni bo jej umiejscowienie spowoduje hałas w dzielnicy. - Będziemy mieli tubę na ul. Stalowej i Gwiaździstej - wyjaśnił. Skrytykował formę prowadzenia dyskusji z prezydentem.
Głos zabrał Krzysztof Grad (adwokat) z Płoni. - Mieszkańcy z Płoni, po rozmowach z władzami, ze spółką, doszliśmy do wniosku by złożyć skargę w WIOŚ. Otaczarnia nam przeszkadzała. 14 lipca 2016 roku dostaliśmy pismo z potwierdzeniem przekroczeń hałasu. Pomiary wykazały zanieczyszczenie powietrza. Starosta powiatowy w 2016 roku wezwał PRD do przeprowadzenia naprawy. Do marca 2017 roku. Firma nie dochowała terminu - mówił Grad. Z jego wiedzy wynikało, że PRD nie wykonała wszystkich niezbędnych badań. - To zakład z zakresu chemii ciężkiej. Czy my chcemy takiego zakładu w mieście? Taki zakład nie może sąsiadować z terenami zamieszkałymi - dodał K. Grad. Mówił też o 4 godzinach pracy otaczarni. - Tylko tyle. A myśmy notowali, że pracowała systematycznie dłużej, w zależności od potrzeb ekologicznych. Nie tylko otaczarnia jest zagrożeniem, ale zarządzanie nią także - stwierdził. - Chcieliśmy rozwiązać problem w zgodzie. Nie da się. Trzeba tę instalację wyprowadzić poza miasto. Dwa lata, w listopadzie 2015 roku zaczęliśmy, czekaliśmy na wyniki z WIOŚ. Zostaliśmy w naszym odczuciu zlekceważeni przez władze miasta. Nie rozszerzaliśmy działań by władze uporządkowali sprawę. Otaczarnia pracowała nawet 11 listopada w święto. Mnie to oburzało osobiście. Płonia notuje z powodu pracy otaczarni szkody. Nie chcemy żeby otaczarnia działała Nowym Zagrodom na podwórzu - kontynuował Grad.