Może powstać jeszcze jedna asfalciarnia i to znacznie większa niż ta na Płoni
To przypuszczenie prezydenta Mirosława Lenka w oparciu o plany budowy Regionalnej Drogi Racibórz - Pszczyna. Padło w trakcie dyskusji na sesji, już po dyskusji publicznej w RCK o przyszłości PRD i wytwórni asfaltu. Radni stanęli przed zadaniem wypracowania wspólnego zdanie na ten temat.
Mirosław Lenk uznał konsultacje w RCK za udane. - Nie było chaosu. Oczekuję teraz od państwa wytycznych - zwrócił się do radnych.
Marek Rapnicki ocenił, że urząd i radni źle "przygotowali sobie przedpole". - Ucierpiał prezydent - ocenił. Zwrócił się z pytaniem do Lenka: to wybieramy Blachownię czy Nowe Zagrody? Przenosiny to skazywanie ludzi na cierpienia, a nas na kłopotu. Ludzie tego nie chcą u siebie i my im nie możemy tego zafundować, bo nie wolno - zaznaczył Rapnicki.
Lenk odpadł, że "dziś wie, że każdy teren w mieście będzie budził sprzeciw". - Nie do końca jest prawdą taka uciążliwość o jakiej mówiono na spotkaniu - dodał. Prezydent nie chce przenosin otaczarni o 30-40 km poza miasto.
Michał Fita chwalił "pierwsze konsultacje społeczne". - Doświadczyliśmy ich i dobrze. Pełne emocji i merytorycznych uwag - ocenił radny. Poprosił prezydenta o więcej konkretów przed decyzją.
Mirosław Lenk odparł: wiem tyle ile wiem i nic więcej. - Jeżeli będziemy realizować RDRP i tak powstanie nowa wytwórnia, bo nasza otaczarnia wystarczy na niewiele. I nikt nas nie będzie pytał czy chcemy tego czy nie - oznajmił prezydent.
Grzmiał na sesji radny Leszek Szczasny. Do Lenka zwrócił się słowami: ma pan czelność oszukiwać! Jestem zaszokowany. Na Płoni jest problem ekologiczny o dużej skali. Pan nagle zaczął szukać innej lokalizacji? To jest jakiś śmierdzący i żarzący się przedmiot, którego ktoś chce się pozbyć - mówił o problemie otaczarni. Prezydentowi "przypomniał", że jest odpowiedzialny za los 50 tys. raciborzan, a nie tylko 50 pracowników PRD. Skrytykował włodarza, za odwrócenie kolejności działania. - Najpierw powinny być takie spotkania a dopiero potem sprawa powinna trafić do rady - uważa Szczasny.
Lenk bronił się, że jest od stosowania prawa, walczy o interesy zarówno mieszkańców jak i pracowników. - Troszczę się o miejsca pracy w Raciborzu. Spotykam się z panem Gradem z Płoni, ale nie wszystko co powiedział w RCK było na faktach. WIOŚ robił kontrole i ostatnia nie wykazała nieprawidłowości, podał, że PRD produkuje zgodnie z decyzją. Zrobiono tam wyciszenie i parę innych rzeczy - podał prezydent. Wyjaśnił też, że konsultacje społeczne są obowiązkowe na poziomie wydania warunków środowiskowych. - I tak by do nich doszło. To nie jest jak pan sobie dziś myśli - powiedział Szczasnemu.
Czy rada jest gotowa by podjąć decyzję, że otaczarnia ma być zlikwidowana? - pytał Lenk radnych.
Jan Wiecha uznał przenosiny otaczarni za błąd. - Jeżeli chcemy przenieść otaczarnię to ekrany akustyczne trzeba tam umieścić. Wydatek będzie wielomilionowy. Czy nas na to stać? Nie. Nie ma sensu przenosić - stwierdził.
Zuzanna Tomaszewska wyznała prezydentowi: czuję się zażenowana. Ze spotkania w RCK dowiedziała się wielu konkretów, ale to z mediów się dowiedziała, że musi decydować o losie PRD i nie wiedziała wcześniej, że Lenk spotyka się na Płoni i rozwiązuje tak trudną sprawę. Porównała sytuację do rzucenia granatu i szybkiej ucieczki.
Zbigniew Sokolik dziwił się, że radni muszą decydować o spółkach miejskich? - To pan jest ich zwierzchnikiem i ma wpływ na prezesów. Nie zajmowaliśmy się sprawami spółek, wybijano nam to z głowy - zwrócił się do włodarza. Odniósł się do słów Tomaszewskiej. - Teraz to my mamy złapać ten granat - porównał.
Sokolik zażądał od włodarza prezentacji różnych wyjść z sytuacji. - Mieszkańcy nie dają mi żyć. W dzielnicy huczy już tak, że ludzie chcą wyjść na ulicę. Mówi pan prezydent publicznie, że jest wniosek do RDOŚ, a mieszkańcy dostali informację, że nie ma postępowania w tej sprawie. Do września nie było postępowania - wytknął Lenkowi.
Henryk Mainusz próbował przeciąć dyskusję: zaczynamy się sprzeczać o przecinki w zdaniu. Stoimy przecież przed konkretną decyzją.
O zabranie głosu poproszono prezesa PRD Krzysztofa Wrazidłę.
Pytano go czy wznowienie pracy otaczarni w 8-godzinnym cyklu da takie zyski, że można stworzyć nowe warunki dla jej pracy? - Jakby pan miał otaczarnię czynną przez 10 godzin to ekonomiczny efekt byłby znaczący? Wrazidło odparł, że straty PRD związane są z tymi ograniczeniami. - Robotę na dzień wykonujemy w trzy. Zakup mieszanki bitumicznej i transport podnoszą jeszcze koszty. We wrześniu na 25 dni pracy mieliśmy aż 18 deszczowych. Tylko 10 dni miesiąca zostało nam po 4 godziny pracy - tłumaczył się Wrazidło.
Kolejne pytanie brzmiało: czy jak nie będzie otaczarni to warto utrzymywać spółkę? Wrazidło wskazał, że PRD działa od 27 lat, a on pracuje od 2009 roku. Trzeba utrzymać fachowców, inwestujemy wciąż w sprzęt. Obecną otaczarnię kupiono za 1,5 mln zł. Bez swojej wytwórni, nie ma sensu dalej utrzymywać spółki - przyznał prezes PRD. Bronił otaczarni, bo "paręset tysięcy złotych zainwestowaliśmy i uciążliwość jest mniejsza". - Nie czuję już zapachu asfaltu na Płoni - przekonywał.
Mirosław Lenk przypomniał, że nie ma innego miejsca w Raciborzu na otaczarnię niż stara wagonownia.
W tych okolicznościach asem z rękawa władz miasta okazały się najnowsze wyniki badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, które pokazał wicepezydent Wojciech Krzyżek. Wynika z nich, że jakość gleb sąsiadujących z asfaltownią się polepszyła! Krzyżek sprecyzował też, że 13 września PRD złożyła wniosek do RDOŚ i trwa postępowanie. - Mamy pieczątkę wpływu. W przypadku RDRP takie postępowanie trwa aż 4 lata! - dodał.
Przewodniczący Mainusz ocenił, że rada ma teraz do wyboru dwie skrajne opinie ws. otaczarni. Tę od mieszkańców Płoni i dane z WIOŚ.
Leszek Szczasny zainteresował się stanem zdrowia pracowników otaczarni. - Te 50 osób trzeba chronić, bo pracują w warunkach drastycznych. Obstaję by zlikwidować ten zakład - mówił radny. Krzyżek odparł, że właśnie zaprezentował badania, że szkodliwości otaczarni nie ma.
Ostatecznie doszło do głosowania nad wnioskiem dot. opinii radnych czy chcą pozostawienia otaczarni w granicach administracyjnych Raciborza. Choć rozgorzała dyskusja, że radzie brak wszystkich danych by głosować, to Henryk Mainusz przeprowadził głosowanie. Oponowała zwłaszcza radna Anna Ronin apelując o przeniesienie głosowania na listopadową sesję, z udziałem mieszkańców.
16 radny było przeciwnych pozostawieniu asfaltowni w mieście, 6 za (Loch, Wyglenda, Doleżych, Mainusz, Rycka, Fica).
Wynik głosowania jest dla prezydenta miasta wskazaniem do przekształcenia PRD w zakład budżetowy, taki jak Powiatowy Zarząd Dróg. Zmnieszy się zatrudnienie, jednostka będzie dbała o drogi miejskie i zlecać większe zadania firmom zewnętrznym.
Piotr Klima, radny - Wyjaśniam, że po powrocie ze spotkania z mieszkańcami nt. przyszłości zakładu na Płoni (po.19.oo)wyszedłem z sesji Rady Miasta po uprzednim usprawiedliwieniu u Przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Rady Miasta, ponieważ o godz. 20.oo miałem zebranie Rady Programowej RCK na ul.Chopina w której reprezentuję Radę Miasta.