Był wielopokoleniowy dom. Została rodzina w ruinie [REPORTAŻ]
Matka mieszkała na parterze, córka z mężem na piętrze. Konflikt między małżeństwem a starszą kobietą trwał wiele lat, w końcu małżonkowie się wyprowadzili. Osamotniona babcia przepisała dom na wnuka. Gdy kobieta ciężko zachorowała, trafiła do domu pomocy społecznej. W rodzinie rozgorzał nowy konflikt. Tym razem o to, kto ma łożyć na utrzymanie schorowanej babci.
Wielopokoleniowy dom...
Jeszcze, kiedy Alicja i Damian Katryniokowie mieszkali w Gorzyczkach, ich najstarszy syn się ożenił i wraz z żoną zamieszkał w tym samym domu co rodzice i babcia. Dzielił mieszkanie na parterze ze swoją babcią. - Dochodziło jednak do spięć między moją matką a moją synową - twierdzi pani Alicja. Jak dodaje, w ich efekcie młodzi od babci się wynieśli.
Rok temu matka pani Alicji postanowiła jednak przepisać swój dom na najstarszego syna państwa Katrynioków i jego żonę. W księgach wieczystych nieruchomości, do których dotarli Katryniokowie, widnieje zapis o umowie dożywocia. Z tego wnioskują, że syn i jego żona powinni zapewnić babci opiekę. - Syn mieszka z żoną w Uchylsku, nie wprowadzili się do przepisanego domu. Mama mieszkała tam sama - zaznacza pani Alicja.
24 lutego tego roku matka pani Alicji miała wylew. Pogotowie zabrało ją do wodzisławskiego szpitala. - Odwiedziłem wtedy teściową w szpitalu. Byłem u niej z córką. Poszedłem do ordynatorki popytać, co jest potrzebne. Syn stwierdził, że jego żona wszystkim się zajmie - mówi pan Damian.
Po hospitalizacji w Wodzisławiu starsza kobieta została przeniesiona do ośrodka rehabilitacyjnego na Wilchwach. Ostatecznie - jak się okazało - kobieta trafiła do Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach. - Nic o tym nie wiedzieliśmy - mówią Katryniokowie.
Dowiedzieli się z pisma
13 lipca tego roku Katryniokowie otrzymali z Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego. Dopiero wtedy dowiedzieli się, że matka pani Alicji przebywa w Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach. Postępowanie administracyjne dotyczyło „ustalenia odpłatności za pobyt” matki w DPS-ie. Katryniokowie postanowili wyjaśnić sprawę. Chcieli dowiedzieć się, kto w ogóle zadecydował, że starsza pani znalazła się w DPS-ie. - Powiedzieli nam, że nie udzielą informacji, bo nie jesteśmy upoważnieni, a jest klauzula poufności. Nic nie możemy wiedzieć, mamy tylko płacić - kręcą z niedowierzaniem głową małżonkowie. OPS w Gorzycach uważa, że jest inaczej. - To oni tak twierdzą. Być może to, co im oferujemy, jeśli chodzi o dostęp do dokumentów, to dla nich za mało. Przypomnę, że byli stroną postępowania. Dlatego mieli możliwość odwołania się od decyzji, zostali o tym pouczeni - mówi Janina Dąbrowa, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach. Wyjaśnia, że umieszczenie w DPS-ie jest traktowane jako przyznanie świadczenia. - A świadczenie przyznaje się na wniosek strony - wyjaśnia Dąbrowa. W tym przypadku na wniosek matki Alicji Katryniok.
Jakby ktoś znał dobrze ta rodzinę to by nawet tego artykułu nie czytał wzajemnie nie darzyli się szacunkiem on psychopata palił w piecu czym popadło czysty cham i prostak ona nie lepsza darli ryje że aż się słuchać nie chciało ciągle jakieś konflikty jeden drugiemu na złość robili a na łamach gazety gównem się o obsmarowali
Wart Pac pałaca, a pałac Paca - przykro się czyta takie komentarze .
Sprzedać dom i przeznaczyć pieniądze na utrzymanie babci . Cos mi się wydaje że wnuczuś chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko . A córka ,no cóż ,warta swojej matki ,a karma zawsze wraca !
Telenowela. jak Matka była wredna dla córki i zięcia, tak teraz oni się wypinają na matkę i swoje własne dzieci. Bo chcieli by dom. Ogarnijcie się ludzie.