Pożar, który przerósł możliwości strażaków i leśników
O największym pożarze ówczesnych czasów, kiedy to w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie spłonęło prawie 10 tys. ha lasu opowiadał adeptom młodzieżowej drużyny pożarniczej w Łańcach, prezes Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP Stefan Kaptur.
Spotkał się młodymi ochotnikami łanieckiej straży, przyjmując zaproszenie naczelnika miejscowej OSP Rafała Świętego, aby podzielić się osobistymi wrażeniami z pożaru. A pamięta te chwile doskonale, pomimo że minęło już 25 lat.
Wspomnienia udokumentowane zostały filmem z gaszenia lasu, który nagrano w ok. dwie godziny, od pojawienia się ognia. Pożar zaś zaczął się 26 sierpnia, całkiem niewinnie, tak jak wiele innych, których w tamtych czasach było niemało w podraciborskich lasach.
– Wcześniej uczestniczyłem w wielu pożarach, ale tamten przerósł oczekiwania nas wszystkich – i strażaków, i leśników. Temperatura powietrza sięgała 36 ?C. Było bardzo gorąco, a dodatkowo wiał silny, porywisty wiatr. Spowodowało, to że pożar szybko się rozprzestrzeniał i już pierwszego dnia zginęło dwóch strażaków – opowiadał o sile szalejącego ognia.
Stefan Kaptur jest przekonany, że gdyby wtenczas dysponowano takimi wozami i sprzętem, jaki współcześnie znajduje się na wyposażeniu straży, pożar udałoby się ugasić łatwiej i szybciej.
W tej chwili w miejscu pożaru bardzo dużo się zmieniło. Powstały szerokie drogi, a przy nich pasy przeciwpożarowe, które chronią przed rozprzestrzenianiem się ognia w lesie. Dziś nie ma śladu po pożarzysku. Rosną tam już nawet 15-metrowe drzewa. Czas i praca ludzi zrobiła swoje. Obecnie strażacy muszą dodatkowo zmierzyć się z wichurami, które w ostatnim czasie bardzo mocno zniszczyły rudzkie i kuźniańskie lasy.