Racibórz ciekawy dla oka obiektywu. Wywiad z Bolesławem Stachowem
Z Bolesławem Stachowem o jego nowej wystawie z okazji 800-lecia nadania praw miejskich Raciborzowi rozmawia Katarzyna Gruchot.
– Czy Racibórz jest wdzięcznym miastem dla oka obiektywu?
– Jest ciekawy. Nie ma tu takiej zwartej zabudowy, jak w innych miastach, które nie doświadczyły tylu zniszczeń, ale ta przestrzeń jest potrzebna do uzyskania odpowiedniej perspektywy. Lubię budynek sądu, który fotografowałem wielokrotnie w różnych porach roku i przy różnym świetle i za każdym razem udaje mi się wyciągnąć z niego coś nowego. Wracam też często do zamku, szczególnie jesienią, bo gdy opadną już liście widać go od strony Odry w całej okazałości. Mam kolegów, którzy mieszkają po dwóch stronach Odrzańskiej i dzięki temu mogę go fotografować z ich okien. Udało mi się zrobić ciekawe zdjęcie podczas tegorocznych obchodów 11 Listopada przy pomniku Matki Polki, którą również bardzo lubię fotografować. Ciemne chmury, które spowiły wtedy niebo, nadały dramaturgii i powagi tej uroczystości. Takiego klimatu nigdy wcześniej nie udało mi się uzyskać.
– Jaki jest portret naszego miasta według Bolesława Stachowa?
– Racibórz to miasto ciekawe, ładnie usytuowane w dolinie Odry, fotografowane ze wschodu i zachodu, z interesującą historią. Ma 800 lat, podczas gdy Katowice mają tylko 200, więc jest się czym pochwalić. Projekcja moich zdjęć to zbiór krajobrazów, architektury i ludzi, który w umyśle człowieka ma zbudować w miarę pełny portret miasta w roku jego jubileuszu. Oprócz niej będzie też wystawa składająca się z pięćdziesięciu prac w formie kompozycji obrazowych przypominających postacie i epizody z historii miasta. Jest wśród nich m.in. Mieszko IV Laskonogi, Jan III Sobieski, Juliusz Roger i powstańcy śląscy, których pamiętam jeszcze z lat 70. Jedną z ważnych postaci, o których się nie mówi, a którą chciałbym raciborzanom pokazać, jest Wawrzyniec Mikołaj z Raciborza, który żył w latach 1381 – 1450 i był profesorem oraz rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
– Jakiego zdjęcia Pan jeszcze nie zrobił, choć o nim marzył?
– Trzykrotnie latałem nad Raciborzem samolotem wynajętym z Aeroklubu w Gotartowicach. Chciałem zrobić zdjęcie naszego miasta, wyłaniającego się spod chmur, tak by okalały go ze wszystkich stron, ale nigdy mi się nie udało. Albo nie było chmur, albo były za wysoko. Musiałbym w tym samolocie spędzić przynajmniej miesiąc, ale na takie eksperymenty nie miałem pieniędzy. Wiedziałem dokładnie jak to zdjęcie ma wyglądać, więc w końcu je sobie zmontowałem i będzie je można zobaczyć na wystawie, której wernisaż odbędzie się 29 listopada o godzinie 17.00 w Raciborskim Centrum Kultury.