Dzieje Raciborza w pigułce. Od grodu strzegącego przeprawy na Odrze po przemysłową potęgę
Dla współczesnego człowieka wyobrażenie sobie początków dziejów Raciborza to nie lada wyzwanie. Problem stanowi przede wszystkim myślenie o nim w kategorii całości, co dla czasów średniowiecza i późniejszych nie ma żadnego zastosowania (wręcz przeszkadza!). Trzeba więc wyrzucić z głowy dzisiejszy obraz miasta, wyobrazić sobie lasy, łąki i mokradła, wijącą się między nimi Odrę, a także grodzisko i dwie niewielkie osady...
Dymiąca rewolucja
Długotrwałe zahamowanie rozwoju miasta nie było czymś wyjątkowym. Podobnie wyglądały dzieje tysięcy miast i miasteczek na terenie dzisiejszych Czech, Niemiec czy Polski. Dopiero wiek XIX wywraca wszystko do góry nogami. Rozwijający się przemysł potrzebuje rąk do pracy. Migracje ze wsi do miast przybierają na sile. Wraz z pojawieniem się kolei, rośnie nie tylko mobilność ludzi, ale również możliwości produkcji i wymiany handlowej miast położonych w głębi lądu. Racibórz wykorzystuje dziejową szansę. Dzięki zabiegom książąt Feliksa von Lichnowskiego oraz Wiktora von Ratibora, miasto bardzo szybko zyskuje połączenie kolejowe, co kolosalnie ułatwia zbyt produkowanych na miejscu towarów i zachęca do budowy kolejnych fabryk. O ile Racibórz schyłku XVIII wieku to senne miasteczko, niewiele różniące się od tego sprzed kilkuset lat, o tyle Racibórz z końca XIX wieku to prężny organizm z dymiącymi kominami zakładów przemysłowych, bajecznie bogatymi fabrykantami, dobrze sytuowanymi kupcami oraz tysiącami nowych mieszkańców, którzy znaleźli zatrudnienie w rozwijającym się przemyśle. Wzrost znaczenia gospodarczego idzie w parze ze wzrostem znaczenia miasta jako ośrodka administracyjnego.
Katastrofa i odbudowa
Wszystko to trwa do schyłku II wojny światowej, gdy po krótkich walkach wojska Robotniczo–Chłopskiej Armii Czerwonej zajmują Racibórz. Cześć zabudowy zostaje zniszczona. Reszta niszczeje, opuszczona przez ludność niemiecką. Do miasta przybywa polska administracja. Specjalna komisja stwierdza, że wiele ze zdewastowanych budynków nadaje się do odbudowy – ze względu na stosunkowo dobry stan oraz zabytkowy charakter. Jednak lokalne władze komunistyczne mają własne wytyczne: z Raciborza trzeba wydobyć 5 000 000 całych cegieł, które mają posłużyć do odbudowy zniszczonej przez Niemców Warszawy. Dawny Ratibor przestaje istnieć.
Nie był to pierwszy kataklizm w dziejach miasta. Tak jak w przeszłości, tak i tym razem Racibórz podniósł się z upadku. Ten nowy rozdział dziejów został zapisany tytaniczną pracą ludzi, którzy wciąż jeszcze żyją – jeśli już nie pomiędzy nami, to z pewnością w naszej pamięci. Wyjątkowe wydanie „Nowin Raciborskich”, które trzymacie Państwo w rękach, jest w jakimś sensie hołdem dla pracy i wysiłku, który włożyli w budowę Raciborza.
Wojtek Żołneczko