Dramat samotnej wdowy. 77-latka zmarła od poparzeń
Koszmarny wypadek w Lubomi. Nie żyje 77-letnia kobieta, na której - prawdopodobnie po tym, jak z pieca w kotłowni buchnął ogień - zapaliło się ubranie.
Niewielki dom z cegły przy ul. Marii Fornalskiej w Lubomi. Mieszkała w nim 77-letnia kobieta. Była wdową. - Żyła tam sama, ale radziła sobie, wystarczy popatrzeć na podwórko, zawsze porządek - mówi nam jeden z sąsiadów. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w domu kobiety doszło do niespodziewanej tragedii.
Ogień z pieca
22 grudnia przed godziną 5.00 na miejsce wezwano strażaków. Zgłoszenie dotyczyło pożaru w piwnicy domu przy ul. Fornalskiej. Pierwsi dojechali ochotnicy z OSP Lubomia, chwilę później była Państwowa Straż Pożarna. Sam pożar w kotłowni okazał się niewielki. W ogniu stanęły materiały składowane przy piecu. Nie było ich dużo. Praktycznie obyło się bez strat. Niestety, poważnie ucierpiała 77-letnia mieszkanka domu. Do wypadku doszło, kiedy kobieta obsługiwała piec. Wszystko wskazuje na to, że z jakiegoś powodu w jej kierunku buchnął ogień, od którego zapaliło się jej ubranie.
Czekała na pomoc
Prawdopodobnie kobieta miała na sobie syntetyczne ubrania, m.in. domowy fartuch i spodnie, które szybko zajęły się ogniem. Od okolicznych mieszkańców dowiedzieliśmy się, że 77-latka sama próbowała poradzić sobie z płonącą odzieżą. Zdołała ugasić płonące ubrania i zaalarmować sąsiadów, by ci wezwali służby. Zdjęła resztki ubrań i czekała w przedsionku domu na pomoc. Była wówczas przytomna. Mieszkańcy wsi mówią nam, że przy szopie były dwa naczynia na wodę. Jedno stało puste, więc prawdopodobnie dzięki wodzie z tego pierwszego gasiła płonące ubranie.