Zamiast świetlicy jest akademia
– Z racji tego, że jest to zupełnie nowe miejsce, postawiliśmy również na zupełnie nową nazwę. Czas na Artystyczną Akademię Dzieci i Młodzieży – mówi nam Joanna Pawełek, ostatnia kierownik Świetlicy Opiekuńczej Gniazdo, a obecnie prowadząca zajęcia dla dzieci w Miejskim Ośrodku Kultury w Pszowie.
Wracamy do sprawy Świetlicy Opiekuńczej Gniazdo w Pszowie, prowadzonej nieprzerwanie od 13 lat przez Stowarzyszenie Pomóżmy Sobie. Przypomnijmy, że świetlica, jak również Stowarzyszenie zakończyły swoją działalność wraz z końcem roku. Głównym powodem likwidacji był brak wystarczających funduszy na ich funkcjonowanie. Kierownictwo Gniazda oraz Stowarzyszenia podjęło działania, by nie pozostawić swoich podopiecznych „samych sobie”, ale zapewnić im odpowiednią alternatywę.
Stare się skończyło, nowe zaczęło
Jednym z pomysłów było zorganizowanie miejsca na kształt likwidowanego Gniazda w strukturach Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie. Decyzja co do realizacji przedsięwzięcia pozostawała w gestii włodarzy miasta oraz dyrektora MOK-u. Okazało się, że rozmowy przebiegły pomyślnie i w pszowskim ośrodku kultury stworzono miejsce dla dzieci, w którym nieodpłatnie mogą rozwijać swoje zainteresowania, talenty oraz spędzać czas wolny. MOK na ten cel otrzymał dotację miejską w wysokości 35 tys. zł.
Dzieci mają swoje miejsce
Pierwsze zajęcia w nowej siedzibie ruszyły 8 stycznia. Każde następne będą się odbywać codziennie od poniedziałku do piątku od godz. 14.00 w sali nr 15 (drugie piętro). Forma zajęć jest podobna co w Gnieździe, czyli dzieci mają czas na odrobienie zadań domowych i na wspólną zabawę. - Z racji tego, że jest to zupełnie nowe miejsce, postawiliśmy również na zupełnie nową nazwę. Czas na Artystyczną Akademię Dzieci i Młodzieży - mówi nam ostatnia kierownik Świetlicy Opiekuńczej Gniazdo, a teraz prowadząca zajęcia dla dzieci w MOK-u Joanna Pawełek. Dodaje, że możliwości pszowskiego ośrodka kultury są duże, a dzięki współpracy instruktorów zajęcia będą prowadzone tak, że każde dziecko znajdzie coś dla siebie. - Teraz potrzebujemy tylko odrobiny czasu, by wszystko odpowiednio urządzić, czasu by dzieci poczuły się tutaj jak u siebie i przychylności tych wszystkich „innych”, którzy często komentują i obserwują, czekając tylko na nasze potknięcie - mówi Pawełek.
(juk)