Co opieka społeczna zrobiła w sprawie szaleńca?
Tydzień temu opisywaliśmy sprawę Mariusza B., mieszkańca wodzisławskich Kokoszyc. Mężczyzna ma zaburzenia psychiczne i stanowi zagrożenie dla sąsiadów. Wyzwiska, groźby, straszenie że „wszystkich wymorduje”, niszczenie samochodów, publiczne obnażanie się czy zaczepianie dzieci. Przez takie zachowania Mariusza B. mieszkańcy Kokoszyc od lat żyją w strachu. Niestety, mężczyzna nie chce się leczyć. Mało tego, jego matka - z którą mieszka, również ma problemy i nie radzi sobie z opieką nad synem.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Wodzisławiu Śl. Odpowiedź ze strony instytucji nadeszła do nas już po publikacji zeszłotygodniowego artykułu, dlatego przedstawiamy ją teraz. Okazuje się, że MOPS w Wodzisławiu podjął szereg działań, by pomóc rodzinie B. z Kokoszyc.
Sam kontakt pracowników socjalnych z rodziną B. nie była prosty. Matka i syn nie chcieli współpracy. Kobieta wręcz nie nie życzyła sobie wizyt przedstawicieli MOPS-u, groziła zawiadomieniem sądu „za naruszenie jej prywatności”.
MOPS w Wodzisławiu poinformował nas, że niepokojące sygnały dotyczące Mariusza B. zaczęły napływać w 2015 r. Mieszkańcy dzielnicy Kokoszyce wystosowali pisma do prokuratury i Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim z prośbą o interwencję. - Na wniosek prokuratury MOPS podjął czynności mające na celu uzyskanie zaświadczenia lekarskiego uzasadniającego potrzebę leczenia w szpitalu psychiatrycznym Mariusza B. Z pozyskanych informacji wiadomo, że wniosek o umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym został przez sąd oddalony, ponieważ mężczyzna od połowy listopada 2015 r. przebywał już na leczeniu w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku. Podobna sytuacja miała miejsce w 2017 r., kiedy to Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim oddalił wniosek MOPS w przedmiocie umieszczenia Mariusza B. w szpitalu psychiatrycznym - dowiadujemy się.