Co opieka społeczna zrobiła w sprawie szaleńca?
Tydzień temu opisywaliśmy sprawę Mariusza B., mieszkańca wodzisławskich Kokoszyc. Mężczyzna ma zaburzenia psychiczne i stanowi zagrożenie dla sąsiadów. Wyzwiska, groźby, straszenie że „wszystkich wymorduje”, niszczenie samochodów, publiczne obnażanie się czy zaczepianie dzieci. Przez takie zachowania Mariusza B. mieszkańcy Kokoszyc od lat żyją w strachu. Niestety, mężczyzna nie chce się leczyć. Mało tego, jego matka - z którą mieszka, również ma problemy i nie radzi sobie z opieką nad synem.
Warto też wspomnieć, że MOPS skierował do prokuratury wniosek o ubezwłasnowolnienie Mariusza B. Było to już w listopadzie 2015 r. Obecnie sprawa toczy się w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Co więcej, w czerwcu 2016 r. w wodzisławskim MOPS został powołany zespół interdyscyplinarny, który miał za zadanie ocenę sytuacji rodziny B. W skład zespołu wchodzili m.in. przedstawiciel policji i szkoły w Kokoszycach. Zaproszono też przedstawiciela Poradni Zdrowia Psychicznego, a dokładnie lekarza, który jest lekarzem prowadzącym państwa B. Lekarz nie przybył jednak na spotkanie.
Pracownicy socjalni apelowali do mieszkańców Kokoszyc oraz pracowników sklepów działających w pobliżu domu Mariusza B., by w chwilach zagrożenia informowali odpowiednie służby. Przekazywali też, jakie są prawne możliwości rozwiązania problemu.
Lista działań MOPS-u związanych ze wsparciem dla rodziny B. jest dłuższa. Wszystkich nie będziemy opisywać. Ośrodek podkreśla, że wykorzystał kompetencje, jakie wynikają z przepisów. Jednak w wielu wypadkach ostateczne decyzje podejmuje sąd.
(mak)