Walentynkowy "żart" pijanego mieszkańca. Chciał "pomóc" policjantom odkryć miłość w drugim człowieku
Pewien 53-letni mieszkaniec Radlina postanowił zażartować sobie z policjantów i zgłosił włamanie do mieszkania. Jak się później okazało, żadnego przestępstwa nie było, a lokator w ramach Walentynek "chciał pomóc w odkryciu miłości w drugim człowieku". Na mundurowych to bełkotliwe tłumaczenie jednak nie podziałało. Mężczyzna odpowie za bezpodstawne wezwanie interwencji.
W środę (14 lutego) około godziny 19.00 dyżurny radlińskiego komisariatu odebrał zgłoszenie o włamaniu przy ulicy Solskiego. Na miejsce niezwłocznie pojechali umundurowani policjanci. W mieszkaniu, w którym miało dojść do włamania, mundurowi zastali 53-letniego właściciela. Mężczyzna był pod wyraźnym wpływem alkoholu, o czym świadczyła jego bełkotliwa mowa i chwiejny krok.
Policjanci rozejrzeli się po pomieszczeniu szukając śladów włamania, ale niczego podejrzanego nie zauważyli. Zapytali więc zgłaszającego, jak doszło do włamania, na co ten odpowiedział że nie było żadnego przestępstwa i nic mu nie zginęło. Zadzwonił na policję bo - to cytat mundurowych - "chciał nam pomóc odkryć miłość w drugim człowieku". Stróże prawa nie dociekali już co autor miał na myśli, tylko nałożyli na mężczyznę mandat karny w wysokości 500 złotych.
53-latek odmówił jego przyjęcia, w związku z czym zostanie sporządzony przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu. Żartowniś odpowie teraz za wprowadzenie w błąd dyżurnego i bezpodstawne zgłoszenie interwencji, za co grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1.500 złotych.