Od Krzyżaków do Piastów. Nowa Pani na zamku w Raciborzu [WYWIAD]
Choć pochodzi ze śląsko-mazurskiej rodziny, przez jedenaście lat mieszkała i pracowała na Kaszubach. Po powrocie do Raciborza związała się zawodowo z Nędzą, a teraz przejmuje rządy na Zamku Piastowskim w Raciborzu. Mariola Jakacka, nowa dyrektor Agencji Promocji i Wspierania Przedsiębiorczości na Zamku Piastowskim w Raciborzu, w wywiadzie dla Nowin opowiada o swojej wizji dla zamku, podobieństwach Kaszubów i Ślązaków oraz potrzebie integracji mieszkańców Raciborszczyzny – na piastowskim fundamencie, ale w nowoczesnym wydaniu.
– W konkursie na dyrektora pokonała pani liczną konkurencję. Jaką wizję dla Zamku Piastowskiego ma Mariola Jakacka?
– Moja wizja opiera się na stopniowym umacnianiu prestiżowej pozycji Zamku Piastowskiego. To będzie kontynuacja dotychczasowych działań. Rewolucji nie będzie. Zmiany programowe, organizacyjne, czy finansowe będę wprowadzać stopniowo – dopiero jak skończy się trwałość unijnego projektu (koniec 2018 red.). Moja wizja oparta jest na pięciu celach statutowych Zamku Piastowskiego. Zamierzam współpracować na terenie całego powiatu z podmiotami zajmującymi się turystyką, promocją, przedsiębiorczością, dziedzictwem kulturowym i działalnością kulturalną. To nie jest wizja z kosmosu. Bazuję na moim doświadczeniu. Myślę, że dam radę to wszystko zrobić.
– Tego doświadczenia nabrała pani pełniąc obowiązki dyrektora Gminnego Centrum Kultury w Nędzy?
Bardzo dużo nauczyła mnie pani wójt Anna Iskała, bardzo dużo nauczyła mnie Nędza i wszyscy ludzie, których tam spotkałam. Wcześniej przez jedenaście lat pracowałam i mieszkałam na Kaszubach. Prowadziłam tam działalność turystyczną, stworzyłam jeździecką szkółkę konną, zbudowałam stajnię. Jednocześnie przez cztery lata pracowałam w szkole, cztery lata przepracowałam też w domu kultury. Jako dom kultury mieliśmy swoją siedzibę na zamku krzyżackim w Bytowie. To była dużo większa budowla od tej, mieściło się w niej więcej instytucji. W tym czasie współpracowałam z organizacjami pozarządowymi, z Muzeum Zachodniokaszubskim.
– Kaszuby to drugi koniec Polski. Jak Pani tam trafiła?
Mieszkałam w Raciborzu, tu się wychowywałam. Po liceum wyjechałam na studia i już nie wróciłam. Podczas moich pierwszych studiów, w Opolu, pojechałam kiedyś na wakacje na Kaszuby i zakochałam się w krajobrazach, roślinności i ludziach. Potem coraz częściej tam bywałam, pracowałam podczas wakacji i w końcu zostałam na dobre. Zaraz po studiach dostałam pracę w szkole jako nauczyciel sztuki, czyli muzyki i plastyki. Nie miałam tam ani rodziny, ani przyjaciół, ale Kaszubi stopniowo mnie przygarnęli.
– Mówi się, że Kaszubi to dumni i skryci ludzie...
– Oni są trochę jak Ślązacy, tworzą bardzo silne więzi, ale mają dużo większe poczucie tożsamości kulturowej. Ten temat tożsamościowy mnie interesował, pisałam pracę magisterską o tożsamości kulturowej rodzin śląskich i mieszanych, takich jak moja – bo jestem pół-Ślązaczką, a pół-Mazurką. Myślałam, że Kaszubi w tych swoich strojach, kultywujący swoją mowę, nigdy mnie nie przyjmą, ale z czasem, dzięki temu że pracowałam na rzecz tej społeczności – byłam wolontariuszem, społecznikiem – wsiąkałam w to i udało mi się wiele rzeczy zrobić.
– Pracowała pani na zamku krzyżackim, teraz pani miejscem pracy będzie zamek o piastowskim rodowodzie. Czy właśnie na tę piastowską, a więc polską historię, będzie pani kładła nacisk?
– Piastowie to jest podstawa. Ale mam wizję, żeby połączyć ten grunt historyczny z regionalnym i podawać to w nowoczesnej formie. Moim marzeniem jest integracja w tym miejscu wszystkich gmin powiatu raciborskiego. Żeby stworzyć dni powiatu, tak jak są Dni Raciborza – spróbować połączyć te nasze wszystkie małe elementy w jedną całość, żeby miały okazję do promocji, pokazania swojej wielości kulturowej, ale też jedności tradycji. Najważniejsze, żeby promować ludzi stąd, bo oni są najważniejsi.
Pięknie. Powodzenia w realizacji planów. Najważniejsza jest współpraca, bo obecnie to wszyscy na tym łez padole prowadzą ze sobą nieustanną walkę.