Mury dworca uszkodzone, stropy do wymiany
Ekspertyzy przygotowane przez specjalistów nie pozostawiają wątpliwości. Budynek dworca PKP w Rydułtowach nie jest w najlepszym stanie technicznym. Miasto, które niedawno przejęło obiekt, będzie miało twardy orzech do zgryzienia.
Nie tak dawno Rydułtowy za symboliczną złotówkę przejęły od PKP budynek dworca oraz część przyległego do niego terenu. Od początku było pewne, że obiekt będzie wymagał dużych nakładów finansowych, a do tego pieczę sprawuje nad nim konserwator zabytków. Miasto planowało jednak, że zagospodaruje budynek, bo inaczej dworzec jeszcze bardziej by niszczał.
W pierwszej kolejności urzędnicy zapytali mieszkańców, jak wyobrażają sobie zagospodarowanie dworca. Miasto ogłosiło nawet konkurs. Warunek był taki, że w obiekcie musi znaleźć się miejsce na poczekalnię i kasę biletową oraz że obiekt musi zachować swoją zewnętrzną fasadę, bo taki jest wymóg konserwatora zabytków. Pomysły były różne - od centrum przesiadkowego, przez muzeum, po przechowalnię rowerów.
Następnie urząd zdecydował się na wybór projektanta, który by opracował tak zwany program funkcjonalno-użytkowy dla obiektu (czyli specjalne opracowanie związane z zaprojektowaniem i wykonaniem robót budowlanych). Był to kolejny krok ku realizacji zamierzeń miasta. W ramach swojego zadania projektant przygotował ekspertyzę stanu technicznego budynku dworca PKP. Niestety, jej treść nie napawa optymizmem. Okazuje się, że budynek jest w bardzo złym stanie. Z trzech powodów. Po pierwsze - stropy. Nie są żelbetowe, a drewniane i do tego źle zachowane. - Obecnie niedopuszczalne jest, by stropy w budynkach użyteczności publicznej były drewniane. Należałoby je wymienić - mówi sekretarz miasta, Krzysztof Jędrośka.
Po drugie - prac naprawczych wymaga konstrukcja dachu. Po trzecie - wymiary i układ klatek schodowych. Klatki są nienormatywne i nie spełniają obowiązujących wymogów. Po czwarte - mury obiektu są uszkodzone. Między innymi dlatego, że dworzec zbudowano zbyt blisko torów kolejowych i cały czas narażony jest na silne drgania, które go niszczą.
Gdyby to wszystko zsumować to okazuje się, że prac naprawczych wymaga cały obiekt. To powoduje, że miasto jest w kropce, a przyszłość dworca stoi pod znakiem zapytania. - Będziemy się zastanawiać, co robić dalej. Decyzja jeszcze nie zapadła - przyznaje sekretarz miasta. Wiele będzie zależało od konsultacji z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Katowicach. To po jego wskazówkach i wytycznych zapadnie ostateczna decyzja.
(mak)