By pamięć o śląskiej godce nie zginęła
– Śląska gwara jest kwiecista, plastyczna, barwna. Należy o nią dbać i kultywować ją – mówi Jerzy Buczyński, emerytowany górnik, który zamienił kilof na pióro i rozpoczął szychty literackie.
Złoty środek
Czytanie po śląsku jest trudne nawet dla osób, które są bardzo w nim biegłe. Łatwiejsze jest słuchanie gwary niż jej czytanie czy pisanie. Jerzy Buczyński znalazł złoty środek, by literatura śląska była zrozumiała dla każdego. Narracje swoich opowieści kreśli w języku literackim, czyli polskim. Natomiast dialogi są zapisane gwarą śląską, w zapisie fonetycznym. Stanowi to próbę możliwie wiernego, choć i tak trudnego do uchwycenia w pisowni, żywego języka. - Istnieje bardzo wiele zapisów słów śląskich. Dlatego chciałem to jak najbardziej uprościć - podkreśla twórca z Radlina.
Plan na przyszłość
Pisarz chciałby w najbliższym czasie napisać powieść fantasy opartą na raciborsko-lubomskiej legendzie o kacie z Katówki. - Jest to mroczna postać z potencjałem. Jest ciekawa i intrygująca - mówi Buczyński. Dodaje, że książkę chciałby napisać całkowicie w języku polskim. Nie wyklucza jednak użycia znów dialogów w gwarze śląskiej. - Chciałbym, żeby ta książka poszła w świat. By ta historia rozpropagowała nasz region - mówi. Jerzy Buczyński dodaje, że to właśnie w historii najczęściej szuka literackich inspiracji. - Przeszłość ma jeszcze wiele nieodkrytych ciekawych wydarzeń. Warto je wykorzystać w książkach by odzyskały drugie życie i by pamięć o nich nie zginęła - wyjaśnia.
Czas na śląski
21 lutego obchodzony był Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. W tym czasie w naszym regionie były organizowane różne wydarzenia poświęcone ślonskij godce i kulturze śląska. - Nasza gwara jest kwiecista, plastyczna, barwna. Należy o nią dbać i kultywować ją - mówi Jerzy Buczyński. Dodaje, że ważne jest by spotkania dotyczące śląskiej tradycji i gwary organizować dla młodzieży. - Żeby za kilka lat nie okazało się, że na Śląsku, śląską gwarą już nikt się nie posługuje - mówi. Dodaje, że takie działania powinny być skoordynowane. Tak by wydarzenia poświęcone kulturze śląska nie odbywały się tylko raz w roku. Jerzy Buczyński zauważa również, że był czas, kiedy gwara śląska była postrzegana jako kalectwo językowe. Wówczas Ślązacy za wszelką cenę chcieli, by ich dzieci mówiły „czysto po polsku”. Mimo to przetrwała. Skrywana przez lata, pielęgnowana w domach i poniewierana po podwórkach. - Oby historia nie zatoczyła koła. Gwara śląska to nasza tradycja i spuścizna. Naszym zadaniem jest dbanie o nią - dodaje.
(juk)