Kancelaria przetrzymuje odszkodowanie należne chłopcu, który w wypadku omal nie stracił życia
Kancelaria z Krakowa uzyskała odszkodowanie dla potrąconego przez pijanego kierowcę chłopca. Rodzina liczyła, że dzięki środkom będzie mogła rozpocząć porządną rehabilitację dziecka. Jednak od ponad 3 miesięcy kancelaria przetrzymuje pieniądze, zamiast wypłacić je poszkodowanemu. Rodzina chłopca jest bezradna.
Kancelaria wywalczyła 30 tys. zł
Działania kancelarii okazały się skuteczne. Pismem datowanym na 25 listopada 2017 r. towarzystwo ubezpieczeniowe, które ubezpieczało auto sprawcy wypadku, poinformowało Natalię Cichy o przekazaniu do wypłaty kwoty 30 tys. zł należności głównej i 3,6 tys. zł kosztów zastępstwa procesowego na konto pełnomocnika, a więc kancelarii T&W S.A. z Krakowa. Mama Piotrusia liczyła na to, że kancelaria zgodnie z umową przekaże jej pieniądze uzyskane od towarzystwa ubezpieczeniowego, które mogłyby przyśpieszyć rehabilitację jej syna. Według jej wyliczeń, po potrąceniu prowizji, jej synowi należy się około 22 tys. zł. Liczyła, że cała kwota zostanie wypłacona szybko. W umowie zawartej pomiędzy nią a kancelarią znajduje się paragraf 3, a w nim punkt 6, zgodnie z którym „Kancelaria zobowiązuje się do wypłaty kwoty należnej w terminie 21 dni roboczych, od daty otrzymania decyzji o przyznaniu świadczeń na rzecz Zleceniodawcy oraz uznaniu ich na rachunku bankowym Kancelarii”.
Esemes z kancelarii
4 stycznia Natalia Cichy otrzymała SMS-a od kancelarii, z prośbą o wskazanie konta. Poproszono ją, by napisała i podpisała stosowne oświadczenie z numerem konta, następnie zrobiła jego zdjęcie i przesłała je SMS-em do kancelarii. Tak zrobiła. Wszystko to jest udokumentowane w pamięci telefonu. - Dzień później otrzymałam środki, ale ku mojemu zdziwieniu było to tylko 1000 zł - mówi nam pani Natalia, pokazując na dowód wydruk przelewu dokonanego z konta kancelarii na konto przez nią wskazane. Od tego czasu żadnych innych środków nie otrzymała. Mama Piotrusia próbowała kontaktować się telefonicznie z kancelarią. Zaznacza, że kontakt jest mocno utrudniony. - Albo jest zajęte, albo nikt nie odbiera. Kiedy w końcu się dodzwoniłam, to powiedzieli, że mają awarię systemu i nie mogą przelać większej kwoty – opowiada pani Natalia.