Wędrówka, która odmienia życie. Ekstremalna Droga Krzyżowa w Turzy Śląskiej [ZDJĘCIA]
Noc, chłód, śnieg, błoto, samotność, milczenie i 40 kilometrów do przejścia. Spod kościoła M.B. Fatimskiej w Turzy Śląskiej wyruszyła wczoraj (16.03) Ekstremalna Droga Krzyżowa.
Najpierw o godz. 19.00 odbyła się eucharystia w kościele Matki Bożej Fatimskiej w Turzy Śląskiej w intencji uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej (EDK). Następnie piechurzy ruszyli w drogę. 40-kilometrowa trasa wiodła przez Kolonię Fryderyk, Gorzyczki, Uchylsko, Olzę, Bełsznicę, Rogów, Zawadę, Czyżowice i Pędzich. W przeważającej części biegła po drogach gruntowych i leśnych ścieżkach. Na trasie było kilka stromych podejść. Większość stacji zostało usytuowanych przy kościołach lub przydrożnych krzyżach i kapliczkach.
Noc, chłód, śnieg, błoto, samotność, milczenie. 40 kilometrów do przejścia, w skupieniu, bez rozmów i pikników. Zmęczenie, ból, nogi odmawiające posłuszeństwa, słabnąca siła woli i coraz bardziej natarczywa myśl o tym, by odpuścić. To warunki, w których piechurzy w świetle czołówki rozważali stacje Męki Pańskiej. W tym wyzwaniu najważniejsze było dotarcie do granicy bólu. Do momentu, w którym wszystko mówi: czemu nie jestem w domu, w ciepłym łóżku.
Zmaganie jest istotą EDK. To droga poza strefę komfortu. Piechurzy, którzy podjęli wyzwanie i ruszyli 16 marca w trasę, zmęczenie doświadczali w różny sposób - bolące stopy, brak sił, śnieg i wiatr na twarzy. Ale kiedy od wyczerpania i zmęczenia nie mogli uciec, właśnie wtedy odkryli, że to wiara jest powodem i siłą, żeby iść dalej. O to chodzi w EDK. Milczenie, modlitwa, medytacja, długa nocna trasa, to wszystko "tylko" po to. Bo celem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest spotkanie z Bogiem.