Małżeństwo od 70 lat „Nie ma gotowej recepty na udany związek”
Krystyna i Alojzy Barnabasowie z Rydułtów obchodzą w tym roku wyjątkowy jubileusz kamiennych godów, czyli rocznicę 70 lat pożycia małżeńskiego. Mówią, że recepta na udane małżeństwo nie istnieje, ale wystarczy przeczytać ich historię, by przekonać się, że kluczem do szczęścia jest wzajemny szacunek oraz wsłuchiwanie się w drugą osobę.
Kamienne gody to wyjątkowa uroczystość, ukazująca siłę uczucia, które połączyło niegdyś małżonków i pozwoliło im wspólnie przez siedem dekad kroczyć przez życie, pokonując trudności i troski dnia codziennego, ale też cieszyć się radościami, które napotykali na swej drodze.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia
Krystyna i Alojzy Barnabasowie pochodzą z Rydułtów. Tu się urodzili, założyli rodzinę i działali na rzecz lokalnej społeczności. Początkowo znali się tylko z widzenia. - Alojzy pracował z firmie budowlanej mojego ojca. Widywaliśmy się przelotnie, ale to nie była bliższa znajomość - wspomina Krystyna Barnabas. Później wybuchła wojna. W 1942 r. Alojzy Barnabas został wcielony do Wehrmachtu. Następnie trafił do polskich wojsk Andersa. Do kraju wrócił w 1947 r.
Piękny gest
– Wtedy Alojzy zapukał do naszych drzwi i zapytał, czy może w czymś pomóc. Dla nas, czyli dla mnie i mojej mamy, był to niespodziewanie miły gest. Byłyśmy wówczas po traumie, po tragedii rodzinnej. Mego ojca w maju 1945 r. aresztował Urząd Bezpieczeństwa, a w sierpniu otrzymałyśmy zawiadomienie o zgonie ojca. Było ciężko, ale Alojzy zainteresował się naszym losem - wspomina pani Krystyna.
Pan Alojzy był chętny do pomocy. Przynosił węgiel z piwnicy, naprawiał cieknący kran. A z biegiem czasu dawał coraz więcej oznak swej sympatii. A to przynosił gruszki z rodzinnego ogrodu, a to delikatne, ukradzione w parku różyczki. - I z czasem nasunęło się pytanie: „Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?”. Urzekła mnie dobroć mojego przyszłego męża, jego charakter. Był miły i pomocny - komplementuje męża pani Krystyna.