Z wielkiej biedy na szczyty władzy czyli kariera komunisty
Nauczyciel z Chałupek prześledził dzieje Aleksandra Zawadzkiego – komunistycznego dygnitarza, który po II wojnie światowej sprawował rządy w województwie śląskim.
– Między 1939 a 1941 rokiem Zawadzki po raz pierwszy normalnie żył i chodził do pracy – mówi dr Janusz Mokrosz. Dzieje się to w czasie niebywałego terroru, którego ofiarą padają setki tysięcy Polaków.
Partyjni towarzysze przypominają sobie o Zawadzkim po wybuchu wojny pomiędzy III Rzeszą a ZSRR. Zlecają mu udział w tzw. Grupie Inicjatywnej. Zawadzki ma udać się na terytorium okupowanej przez Niemców Polski i organizować tam partyzantkę komunistyczną. Odmowa wykonania zadania spotyka się z karą – Zawadzki zostaje skierowany do służby w batalionie pomocniczym Armii Czerwonej, a następnie trafia do kopalni w Nowosybirsku.
Gdy Stalin przystaje na formowanie dywizji kościuszkowskiej pod dowództwem generała Berlinga, Zawadzki zostaje ściągnięty do sztabu nowej formacji wojskowej. – Dzięki wcześniejszym związkom ze służbami specjalnymi bardzo szybko awansuje i w ciągu kilku miesięcy zostaje generałem – mówi dr. Janusz Mokrosz.
Zawadzki, Ziętek i Tragedia Górnośląska
Sowieccy towarzysze wprowadzili Zawadzkiego do armii Berlinga, gdyż chcieli mieć wewnątrz tej struktury człowieka, który bez zająknięcia będzie wykonywał ich polecenia. Po dotarciu na ziemie polskie Zawadzki wchodzi w skład przywództwa Polskiej Partii Robotniczej. Silniejszą pozycję ma tu jednak Władysław Gomułka, który doprowadza do „zesłania” Zawadzkiego – do województwa śląskiego. – Gomułka miał swoją wizję Polski komunistycznej, niezawłaszczonej totalnie przez Sowietów – mówi dr Janusz Mokrosz.
Na Górnym Śląsku Zawadzki odżywa. W latach 1945–1948 jest w zasadzie jedynym zarządcą Górnego Śląska. Wbrew partii otacza się urzędnikami Korfantego, a jednym z jego czołowych współpracowników zostaje Jerzy Ziętek. Zawadzki dba o swój wizerunek, gazety nieustannie informują o tym, co robi on i jego żona. Po Górnym Śląsku porusza się w otoczeniu ochrony. To jeden z atrybutów władzy, którą Zawadzki się rozkoszuje.
Na plus Zawadzkiego, jako zarządcy Górnego Śląska, przemawia otoczenie się przez niego doświadczonymi, miejscowymi urzędnikami. Potrafi też głośno opowiedzieć się w obronie ludności Górnego Śląska. Dr Janusz Mokrosz wskazuje, że podczas sesji Krajowej Rady Narodowej w Warszawie Zawadzki ogłasza konieczność rehabilitacji Ślązaków z II kategorią volkslisty, a na posiedzeniu Komitetu Centralnego PPR stawia sprawę wstrzymania wywózki górników ze Śląska do ZSRR. Z drugiej strony trudno nie oprzeć się wrażeniu, że głośne wyartykułowanie sprzeciwu wobec sowieckiego terroru nijak się ma do rzeczywistego zaangażowania w obronę ludności Górnego Śląska. Zawadzki zrobił niewiele, aby zapobiec Tragedii Górnośląskiej.
Z Bierutem przeciwko Gomułce
1948 rok to czas przesilenia w PPR. Zawadzki rozpoznaje szansę na powrót do szczytów władzy i wyjeżdża ze Śląska do Warszawy. Opowiada się po stronie Bolesława Bieruta, który zostaje przywódcą PPR w miejsce odwołanego Władysława Gomułki. Zawadzki zostaje powołany do Komitetu Centralnego PPR. Oficjalna propaganda przedstawia go jako bohatera, który odbudował Śląsk i przyłączył go do Polski.
Kolejny przełom nadchodzi wraz z rokiem 1956. Moskwa sugeruje, aby pierwszym sekretarzem został właśnie Aleksander Zawadzki, jednakże towarzysze w Polsce nie chcą do tego dopuścić – zdając sobie sprawę, że Zawadzki nie ma kompetencji do zarządzania krajem. Sowieci przystają więc na Ochaba, a później Gomułkę. Aleksander Zawadzki zostaje mianowany Przewodniczącym Rady Państwa. Na papierze jest więc przywódcą kraju i to mu wystarcza. Umiera z powodu raka trzustki w 1964 roku. Przed śmiercią spotyka się z Gomułką, którego ostrzega przed knowaniami Władysława Moczara.
Aleksander Zawadzki zostaje pochowany z wielkimi honorami na Powązkach. Trumnę do grobu spuszcza delegacja górników z kopalni „Aleksander Zawadzki”, która w latach młodości Zawadzkiego nazywała się „Paryż”.
Wojtek Żołneczko
Szanowny/a "op" - książka i artykuł służą pogłębianiu wiedzy historycznej. Niezależnie od tego, jaka ta historia była. A jeśli ktoś tego nie rozumie, niech lepiej zamilknie. Z życzeniami "wesołych świąt".
czemu ma słuzyć ten artykuł i ta książka? gloryfikowaniu bolszewickiego bandyty? portal schodzi na psy a panem Mokroszem powinny zainteresować się odpowiednie służby