Z wielkiej biedy na szczyty władzy czyli kariera komunisty
Nauczyciel z Chałupek prześledził dzieje Aleksandra Zawadzkiego – komunistycznego dygnitarza, który po II wojnie światowej sprawował rządy w województwie śląskim.
Czerwony pragmatyk – cztery pytania do dr. Janusza Mokrosza
– Czy podczas pracy nad książką natrafił Pan na dokumenty poświadczające bezpośrednią ingerencję Aleksandra Zawadzkiego w sprawy Raciborza?
– W Raciborzu zorganizowano walne spotkanie starostów i prezydentów miast województwa śląskiego. Zachował się protokół z tego posiedzenia, jednakże Zawadzki nie powiedział tam niczego szczególnego. Mówił przede wszystkim o kwestiach narodowościowych – walce z niemczyzną.
– Aleksander Zawadzki był za tym, żeby usunąć Niemców ze Śląska?
– Tak, był za tym, ale jednocześnie był świadomy, że nie wszystkich mieszkańców Górnego Śląska należy traktować jako Niemców. To wynikało też trochę z pragmatyzmu. Zdawał sobie sprawę, że gdyby wszystkich górnoślązaków potraktować jako Niemców, to w zasadzie nie miałby kim rządzić. Tym bardziej, że Rosjanie też robili swoje i wywozili mieszkańców tych ziem na wschód.
– Zawadzki przesiedział wiele lat w więzieniach II RP. Pomimo tego potrafił oprzeć się w zarządzaniu województwem na polskiej kadrze z okresu przedwojennego...
– Tak, był przede wszystkim pragmatykiem. Z jednej strony otoczył się ludźmi z tego kręgu administracji, ale później, gdy oni zrobili już swoje, zaczął ich namawiać, aby zasilili szeregi PPR. Starał się ich „zalegalizować”.
– Zachował się ślad interwencji Zawadzkiego u marszałka ZSRR Konstantego Rokossowskiego. Na czym to polegało?
– Chodziło o to, żeby Rosjanie przestali przejmować wszystkie zakłady przemysłowe i wywozić je do ZSRR. Zawadzki chciał też, aby ustały rekwizycje płodów rolnych. Akcja okazała się o tyle skuteczna, że zaczęto zwalniać z obozów Ślązaków, których uznano za Polaków. Powołano do tego polsko–radzieckie komisje, które jeździły nie tylko do obozów Armii Czerwonej, ale też tych prowadzonych przez NKWD. Można spytać, dlaczego zdecydował się na interwencję tak późno, bo dopiero w końcu lipca 1945 roku...
Szanowny/a "op" - książka i artykuł służą pogłębianiu wiedzy historycznej. Niezależnie od tego, jaka ta historia była. A jeśli ktoś tego nie rozumie, niech lepiej zamilknie. Z życzeniami "wesołych świąt".
czemu ma słuzyć ten artykuł i ta książka? gloryfikowaniu bolszewickiego bandyty? portal schodzi na psy a panem Mokroszem powinny zainteresować się odpowiednie służby