Bądźcie ludźmi wielkanocnymi! Wywiad Nowin z arcybiskupem Alfonsem Nossolem
- Trzeba mieć świadomość, że się jest człowiekiem wielkanocnym. Wtedy jest się człowiekiem radosnym. Idziemy z Chrystusem w kierunku zmartwychwstania - mówi ks. abp Alfons Nossol.
Alfons Nossol, biskup–senior naszej diecezji opolskiej, mieszka obecnie w Kamieniu Śl., w miejscu urodzenia św. Jacka, patrona diecezji, w ośrodku rehabilitacyjnym Sebastianeum Silesiacum, obok pięknego barokowego zamku, odbudowanego z jego inicjatywy. Od 5 lat jest na emeryturze. W ub. roku obchodził swoje 85. urodziny, a równocześnie 60–lecie kapłaństwa i 40–lecie biskupstwa. Dyscyplina zewnętrzna i wewnętrzna pozwala mu zachować sprawność fizyczną i duchową. Jako teolog zajmował się dużo eschatologią, czyli rzeczami ostatecznymi człowieka, dlatego prosiłem go o kilka słów rozważań wielkanocnych.
– Czy dziś ludzie biorą zmartwychwstanie Chrystusa poważnie, albo jest to dla nich pewna pocieszająca opowiastka?
– Zwłaszcza w tym roku, kiedy Wielkanoc obchodzimy pierwszego kwietnia, prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa jest dla zsekularyzowanego świata swoistym „prima aprilis”. Chrześcijanin jest człowiekiem wielkanocnym. Bez zmartwychwstania Chrystusa nie byłoby chrześcijaństwa.
– Życie nasze porównuje się do drogi krzyżowej, na końcu której stoi nieunikniona śmierć, nazywana jedyną sprawiedliwością. Czy nasze życie, dzięki wierze w zmartwychwstanie, nie ma jednak swoistego happy endu, szczęśliwego zakończenia?
– Tak, życie człowieka to swoistego rodzaju droga krzyżowa. Ma wiele stacji. My tych stacji bliżej nie znamy, nie wiemy ile ich będzie i jakie będą. Niektóre przychodzą na nas niespodziewanie, niektóre zaś są przez nas sprowokowane. Dla nas, chrześcijan, jednak ostatnią stacją (stacja XV) jest zmartwychwstanie; stacja zwycięstwa życia nad śmiercią. Rozsypuje się krzyż: „Żyw już jest śmierci Zwyciężyciel”. To najistotniejszy punkt chrześcijaństwa.
– Ksiądz Biskup był w młodych latach bardzo bliski śmierci. Czy wtedy myślał o życiu wiecznym, czy raczej kurczowo trzymał się nadziei, że jednak przeżyje?
– Właściwie świadomości śmierci, o ile pamiętam, wtedy nie miałem. Żyłem w przekonaniu, bynajmniej nie teologicznym, ale w przekonaniu młodego człowieka, że w tym wieku się nie umiera, że trzeba przetrzymać dwie ciężkie czekające mnie operacje i żyć dalej. Chrześcijańską świadomość, że życie się tu nie kończy lecz ma swój dalszy ciąg w wieczności, miałem jednak wszczepioną od młodości.
Chrześcijaństwo jest oparte na krzyżu jako znaku śmierci, który się zmienia w symbol zwycięstwa nad nią. Jest XV stacja, kiedy rozsypuje się krzyż, a Chrystus zmartwychwstały wzywa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy!”. Życie Chrystusa, jak i nasze, kończy się zmartwychwstaniem.
– Ksiądz Biskup ma swoje lata, ale dalej służy pomocą, gdy jest taka potrzeba.
– Czy jestem potrzebny? Nie kładę na to nacisku, bo myślę, że mój obowiązek spełniłem. Dziękuje za łaskę kapłaństwa choć nigdy nie myślałem, że trzeba będzie przejść przez życie w biskupstwie i być odpowiedzialnym za diecezję. Chciałem iść przez życie z Chrystusem i innym tę drogę wskazywać. Jestem bardzo wdzięczny, że miałem tylu życzliwych współpracowników, życzliwych kapłanów: starszych kolegów i tych młodych, których wyświęciłem, a było ich kilkuset. Nigdy nie byłem samotny. Dużo radości dawało mi szafarstwo sakramentu bierzmowania, które umacnia młodego człowieka na jego życiowej drodze i czyni go człowiekiem wielkanocnym.
– Bierzmowanie często dziś niedocenione...
– Każdy dzień zaczynam od wezwania Ducha Świętego, trzykrotnym „Veni Sancte Spiritus”, do wszystkich zadań dnia. Jego światło jest nam szalenie potrzebne.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
https://www.facebook.com/renata.rzymowska/videos/1802883243097911/
Życza Wszystkim Zdrowych i Radosnych Świat Wielkiejnocy oraz niech te Święta będą pełne Bożej Mocy.
Piękne słowa, bo niestety księża dzisiaj zapominają o Duchu św. I Jego mocy, a szkoda.