Bądźcie ludźmi wielkanocnymi! Wywiad Nowin z arcybiskupem Alfonsem Nossolem
- Trzeba mieć świadomość, że się jest człowiekiem wielkanocnym. Wtedy jest się człowiekiem radosnym. Idziemy z Chrystusem w kierunku zmartwychwstania - mówi ks. abp Alfons Nossol.
– Ksiądz Arcybiskup jest z natury optymistą, pozytywnie patrzącym na życie. Czego życzyłby dzisiejszym ludziom, także tym niewierzącym?
– By pamiętali, że chrześcijaństwo jest w ostatniej fazie zwycięstwem życia, że wszelkie krzyże, które na nas spadają, kończą się Wielkanocą. Chrześcijanin jest człowiekiem wielkanocnym. Chrystus, który mocą Ducha Świętego począł się w łonie Maryi, mocą tegoż Ducha zmartwychwstał. Jego siłą uobecniają się wydarzenia Chrystusowe. Nie możemy cofnąć historii, ale historyczne wydarzenia możemy uobecniać mocą Ducha Świętego. My, kapłani, możemy żyć Jego natchnieniem oraz uświadamiać wiernych, że idziemy w kierunku zwycięstwa, nawet nad śmiercią. „Żyw już jest śmierci Zwyciężyciel”.
– Ksiądz Biskup kiedyś bardzo obstawał, by przy nowym podziale diecezji w Polsce w 1992 r., Racibórz pozostał nadal przy diecezji opolskiej. Czy było to ze względów historycznych czy sentymentalnych?
– Zarówno ze względów historycznych, bo Racibórz i Opole tworzyły kiedyś jedno księstwo, jak też sentymentalnych, dlatego, że ziemia raciborska jest szczególnie wartościową cząstką naszej diecezji. Na tej ziemi schodzą się wpływy racjonalnego zachodu i bardziej emocjonalnego wschodu, tworząc specyficzną równowagę. Tu było najwięcej powołań kapłańskich i zakonnych. Wśród nich było wielu kapłanów, których warto i trzeba naśladować i niektórzy są godni, jak jestem przekonany, by ich wynieść na ołtarze.
– Myśli Ksiądz Arcybiskup zapewne o ks. Bernardzie Gadem?
– Miałem do tego kapłana wielki sentyment. Bardzo sobie go ceniłem i często korzystałem z jego rad. Był jednym z pierwszych, którzy należeli do Rady Diecezjalnej. Wiele spraw z nim konsultowałem. Pewne problemy wpierw przygotowałem, a gdy spotkaliśmy się – u niego w Raciborzu, ale częściej tu w Opolu – razem je omawialiśmy. Miał duszpasterską wizję autentycznego, doświadczonego kapłana, z tradycjami jeszcze z przedwojennego seminarium wrocławskiego.
– Ja także mam w pamięci kapłanów, których zastałem przed pięćdziesięciu pięciu laty w Raciborzu: mojego poprzednika ks. Melzera, sąsiada ks. Spyrkę, ks. Posta z okrąglaka, ks. Hajdego z Rynku, ks. Wańka na Starej Wsi, ks. Jędrychowskiego z Ostroga czy też ówczesnego dziekana Wodarza z Pawłowa...
– Był nieco później w Raciborzu mój kolega kursowy ks. Alojzy Jurczyk, był też, dobrze mi znany, ks. Stefan Pieczka...
– … który tak wcześnie zmarł. Nieraz widzę, że życie jest właściwie grą ślepych przypadków i można czasem wątpić czy kieruje nią Opatrzność Boża. Tylu dobrych ludzi, także kapłanów, zbyt młodo umiera, wielu cierpi, choć na to sobie nie zasłużyli...
– Nie zawsze wiemy dlaczego tak się dzieje, ale idziemy przez życie za Chrystusem, z Chrystusem i do Chrystusa. Aż do śmierci, aż do zmartwychwstania. Życie człowieka, zwłaszcza kapłana, jest w istocie swej przygniecione do krzyża, a on, dzięki łasce, staje się dla nas znakiem zwycięstwa.
– Znaczy to, że trzeba mieć czasem nadzieję wbrew nadziei?
– Trzeba mieć świadomość, że się jest człowiekiem wielkanocnym. Wtedy jest się człowiekiem radosnym. Idziemy z Chrystusem w kierunku zmartwychwstania, a my, kapłani, mamy tę drogę innym wskazywać. Idziemy obok Chrystusa jak uczniowie z Emaus, którzy na początku Go nie rozpoznali. Dla nich też nie było jasne, dlaczego Chrystus musiał cierpieć, aż rozpoznali Go jako zmartwychwstałego przy łamaniu chleba.
Rozmawiał ks. Jan Szywalski
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
https://www.facebook.com/renata.rzymowska/videos/1802883243097911/
Życza Wszystkim Zdrowych i Radosnych Świat Wielkiejnocy oraz niech te Święta będą pełne Bożej Mocy.
Piękne słowa, bo niestety księża dzisiaj zapominają o Duchu św. I Jego mocy, a szkoda.