Czy radną Ronin i jej syna niszczył „Raciborski Układ Zamknięty”?
W programie TVP Info radna miejska Anna Ronin zasugerowała udział raciborskiej policji oraz prezydenta miasta w szykanach wobec jej syna, który został osadzony w więzieniu. Miało to mieć związek z jej działalnością publiczną. Ronin wspomniała też „Raciborski Układ Zamknięty” i oskarżyła prezydenta o wywieranie nacisków na swego pracodawcę, czyli DFK. Sprawdziliśmy u źródła, czyli w sądzie, dlaczego jej synem interesowała się policja i w jakich okolicznościach trafił on do więzienia.
Szukaliście mnie?
Zgodnie z postanowieniem sądu, Robert Ł. miał siedzieć za kratkami do 10 czerwca 2017 roku. – Zupełnie nie rozumiem zaistniałej sytuacji, ani tego, że znajduję się w najcięższym zakładzie karnym w Polsce z przestępcami różnego typu, często tymi bardziej niebezpiecznymi. Przecież ja nie stwarzałem żadnego zagrożenia dla społeczeństwa. Dlaczego nikt nie zadał sobie trudu, aby się ze mną skontaktować? Mieszkałem z mamą przy ulicy Polnej – pisze do sądu Robert Ł. Równolegle rodzina skazanego bierze nowego adwokata i próbuje przywrócić terminy w sądzie. Bezskutecznie. Nowa mecenas składa zażalenie do okręgówki, ta podtrzymuje decyzję raciborskiego sądu jako oczywistą wobec lekceważenia wymiaru sprawiedliwości przez Roberta Ł. 18 stycznia 2017 roku więzień składa wniosek o odbywanie kary w ramach dozoru elektronicznego – w specjalnej opasce, w domu. 23 lutego Wydział Penitencjarny i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych Sądu Okręgowego w Gliwicach wyraża zgodę na dozór elektroniczny. W mieszkaniu matki skazanego sąd montuje stacjonarny sprzęt namierzający, a Robert Ł. otrzymuje na nogę opaskę. Nie może jej zdejmować, a mieszkanie może opuszczać jedynie w godzinach nauki od poniedziałku do soboty od 7.00 do 17.00 i w sprawach osobistych w niedzielę w godzinach od 9.00 do 13.00. W pozostałych godzinach ma przebywać w domu. 12 czerwca 2017 r. o godzinie 5.35 rano Robert Ł. kończy odbywanie kary w ramach dozoru elektronicznego.
Policja odpuszcza
Raciborska policja posądzona we wspomnianym programie telewizyjnym o bezprawne działanie nie chce ścigania Anny Ronin. – W związku z publiczną wypowiedzą radnej Anny R. w TVP Info Studio Polska z dnia 17 marca 2018 roku opisującą działania raciborskiej Policji w dniu 12 stycznia 2017 roku na terenie Raciborza i przynależności policji do tzw. „raciborskiego układu zamkniętego” nie będą podejmowane żadne czynności, gdyż działania raciborskich stróży prawa były prowadzone zgodnie z prawem. Ponadto podkreślam, iż tego dnia policjanci realizowali czynności związane z nakazem doprowadzenia wydanym przez Sąd Rejonowy w Raciborzu – wyjaśnia komisarz Mirosław Szymański z KPP w Raciborzu.
Prezydentowi opadła szczęka
Prezydent Lenk mówi, że dowiedział się o telewizyjnych zarzutach od radnego Marka Rapnickiego. Ten zadzwonił doń w sobotnią noc, gdy emitowano audycję. Nie krył oburzenia, mówił, że widzowie usłyszeli nieprawdę. Lenk obejrzał program następnego dnia rano. – Szczęka mi opadła, a już wiele widziałem i słyszałem. Jak słuchałem tej wypowiedzi to byłem w szoku. O przypadku syna pani radnej dowiedziałem się dopiero z jej występu w TVP Info. Dziwię się, że poruszyła prywatne, rodzinne tematy w programie telewizyjnym. Rozmawiałem ze znajomymi czy o tym wiedzieli wcześniej, ale i oni nie mieli tej wiedzy przed programem – przyznał włodarz miasta. Zaprzecza jakoby mógł mieć jakikolwiek wpływ na postępowanie policji w sprawie syna radnej. Na określenie „raciborski układ zamknięty” reaguje z oburzeniem. Pamięta z kampanii wyborczej jak Anna Ronin posługiwała się określeniem „układ z Wileńskiej”. – Polityczne porozumienia to coś naturalnego. Mam swoje zaplecze. To współdziałanie grupy ludzi, która realizuje cele publiczne, bo do tego została powołana przez swoich wyborców. Sugerowanie widzom TVP powiązań przestępczych w rzekomym układzie zamkniętym w naszym mieście bardzo szkodzi Raciborzowi, jego wizerunkowi w Polsce. Ten przekaz poszedł w Polskę. Nieprzypadkowe było skojarzenie mnie z Platformą Obywatelską, jakby już sama przynależność do tej partii oznaczała, że ktoś jest zły i nieuczciwy. W moim otoczeniu pytano mnie czy chcę komentować wypowiedź radnej, ale nie zamierzałem wtedy dawać „paliwa” do dalszych działań Annie Ronin, bo odebrałem to jako próbę prowokacji. Źle się czuję z tym co usłyszałem, bo ta pani znowu mnie pomawia – powiedział nam Mirosław Lenk.
Ludzie
Radna Miasta Racibórz
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
czyli podwładny ziobry, niejaki jaki, który ma pod sobą więziennictwo jest w układzie raciborskim ?
dzięki temu układowi jakiemu zwiało 118 więźniów ?
a co na to miejscowy woś ?
Instytucje penitencjarne nie wiedziały, gdzie adresować korespondencję do chłopaka, ale już, aby go doprowadzić do ZK, wiedzieli pod który adres patrol wysłać, bez pudła? Jak nie mam złudzeń, co do przypadków, tak ten "logiczny ciąg tłumaczeń", wywołał na mojej krzywej i pomaszczonej gębie bardzo gorzki uśmiech.
a ha, czyli nie jarał, czyli nie częstował tylko zeznał że jarał i częstował.
trzeba przyznać, odkrywcze !
do zezem: nie gdyby nie jarał tylko gdyby nie zeznał, że jarał.
:) , gdyby nie jarał, nie częstował , nie byłby przesłuchiwany i karany.
a może częstowanie było zachętą do korzystania z jakiegoś źródełka ?
Każdy ponosi konsekwencje swoich działań. Gdyby nie szukali młodego w nieistniejącym mieszkaniu na terenie dawnego basenu, tylko doręczyli pisma tam, gdzie wcześniej byli na przesłuchaniu to też by nie było sprawy. Gdybyś się nie urodziła to też by było lepiej na świecie.
~janka757 (188.117. * .22) - brawo !
Nie byłoby całej sprawy gdyby synek nie jarał trawki w parku i nie częstował młodszych kolegów. To nie podlega żadnym dyskusjom.
Sprawność organów od lat bez zmian. Zakładając, że nikt nie kłamie za dużo, można zastanowić się dlaczego przeszukanie policja robiła w miejscu zamieszkania, ale potem pojawia się inny adres. A gdzie kurator? Był pod tym adresem? A jeszcze jak to prawda, że adres to teren po dawnym basenie na Bema, to już kuriozum. Jakim cudem więc znaleźli go pod jeszcze innym adresem? Przecież to mechanizm mogący zniszczyć kazdego. Wysyłam pismo pod nieistniejący adres, korzystam z instytucji pozornego doręczenia i na tej podstawie wywodzi się, że ktoś po 14 dniach zostaje poinformowany. Po tym czasie już się uchyla. I nagle mnie oświeca w sprawie prawidłowego adresu. Machina rusza. Przecież to aż nieprawdopodobne, że w Polsce może funkcjonować prawo pozwalające na to.
Faktycznie to teren basenu. Policja ma miszcza:))))))
Różnica między adresem 22 a 23 to jakieś 200 metrów. Oczywiście Eichendorffa 23 to te nowe bloki na terenie dawnego basenu na Bema, które chyba jeszcze są w budowie, a kilka lat temu ich tam nie było. Było pusto. Taki szczegół. Na zwrotkach korespondencji sądowej powinna być adnotacja "nie ma takiego adresu". Panowie Policjanci niech się pochwalą, gdzie byli najpierw na przeszukaniu, a następnie pod jaki próbowali znaleźć młodzieńca, jak zareagowali jak trafili pod adres 23 i nic tam nie było. Jest ślad w dokumentacji? Jeśli te dwa adresy są różne, to mamy do czynienia z jakąś farsą jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków. Pan kurator, o ile się orientuję, również miał lub mógł mieć dostęp pełny do akt sprawy i adres mógł sprawdzić. O sędziach nie wspomnę, bo ci nie dość, że dysponowali pełną dokumentacją, to jednak w PL są jeszcze szczególną kastą i takimi rzeczami jak adresy nie będą zapewne zawracać sobie głowy. Co najważniejsze - jaka była reakcja wszystkich organów, jak dostali zwrotki z korespondencji, że "adres nie istnieje"? A Policji, jak tam stała między płotem z widokiem na Doro a betonowym płotem dawnego basenu. To tak na szybko po przeczytaniu tekstu. Całego. Panowie Redaktorzy, chyba dziennikarstwo śledcze nie jest Waszą najmocniejszą stroną, bo nie wspominacie o tych oczywistych w każdym postępowaniu administracyjnym dokumentach. A może warto się w to zagłębić? Przynajmniej otworzyć mapę Raciborza.
"„Policjanci w rozmowie z sąsiadami ustalili, że nie przebywa pod podanym adresem przy Eichendorffa."
czy mam rozumieć że ten adres został podany jak jeden z dwóch do korespondencji ?
więc o co chodzi?, w interesie młodziana było podać aktualny adres do korespondencji.
klasyczny unik na "nieodbieranie wezwań", ale przepisy się zmieniły i to w interesie takich młodzianów jest pilnować żeby organy ścigania, sądy i inne instytucje miały aktualny adres doręczeń !
Skoro to dziecko nie przebywało pod adresem gdzie były wysyłane zawiadomienie, to dlaczego uznano,że się uchyla???Dlaczego nie próbowano doręczyć w inne miejsce np w miejscu zamieszkania matki tylko kurator zawnioskowała zamianę kary na areszt???
Nie mam zbyt dużo wątpliwości po przeczytaniu tego artykułu że rację ma Pani Ronin.A odpowiedzialni w policji moim zdaniem powinni ponieść konsekwencje służbowe za błędne dwa adresy w dokumentacji i w konsekwencji wsadzenie chłopaka do więzienia.Myślę że opcje są dwie nieumysly błąd z adresami (w co wątpię bo można było sprawdzić od razu oba a nie czekać az się chłopaka wsadzi do więzienia).Albo druga opcja celowy bałagan .Obie opcje są możliwe.