Mieszkańcy najpiękniejszej śląskiej wsi czują się lekceważeni, ignorowani i manipulowani. Przez kogo?
Bolesławiki – mieszkańcy najpiękniejszej ze śląskich wsi, a jednocześnie jednej z najmniejszych społeczności gminy Krzyżanowice – czują się lekceważeni, ignorowani, a nawet zmanipulowani. Dali temu wyraz podczas spotkania wiejskiego, gdzie przysłowiową kropką nad „i” były nieszczelne okna w przedszkolu.
– Ktoś chyba wyszedł z tym tematem na forum rady gminy? Odpowiedzi oczekuję od człowieka, który kieruje gminą i ma honor odpowiedzieć na proste pytanie – nie odpuszczał wójtowi bolesławski przedsiębiorca Stefan Fichna. I dodał: – Jak załoga zadaje mi proste pytania, to mam jaja odpowiedzieć i wziąć odpowiedzialność na siebie. Wiem czym jest ekonomia, też zarządzam firmą. Czemu boi się pan odpowiedzi, zyska pan szacunek – zachęcał.
– Może ja odpowiem – włączył się radny Marian Lasak i zacytował panią dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty, Kultury i Sportu, która w ubiegłym roku podczas wystąpienia dotyczącego oświaty tłumaczyła, że na komisji wspólnie z panem wójtem poinformowała radnych o pierwszej klasie tworzonej z bieńkowickich i bolesławskich uczniów.
– Patrzymy na całość zadań oświatowych, budżet i wydatki mamy w wysokości 19,5 mln zł, natomiast subwencji na oświatę 10 mln zł. Na dzień dzisiejszy na same szkoły brakuje 5 mln zł. Ustawa o systemie oświaty obliguje do zapewnienia w każdej szkole opieki pedagoga, logopedy i innych specjalistów, których nie jesteśmy w stanie zapewnić dla tak małej placówki, o niewielkiej liczbie dzieci. Dla małych szkół kazano nawet otworzyć świetlicę, co w przyszłości generowałoby niepotrzebne koszty – starał się tłumaczyć wójt. Przyznał, że nie jest tak, że nie patrzy się na dobro dziecka, bo stwarzane są bardzo dobre warunki kształcenia w dużych szkołach, realizowane są różne projekty edukacyjne. – Nie jest to łatwa decyzja wygaszenia tej filii, bo wiem ile ta szkoła dla was znaczy, ale popatrzcie też na całość zadań, które realizuje gmina – przekonywał.
Zdenerwował mieszkańców, próbując wesprzeć się autorytetem radnego Mariana Lasaka. – Dyskutowałem na temat małych szkół i klas z radnym z Bolesławia, który nie zaakceptował tego, ale może i przyzwolił... – szukał wsparcia. Samorządowiec zdecydowanie zaprzeczył, jednocześnie przywołał zdarzenie, które – w jego odczuciu – obrazuje sposób rządzenia w gminie: – Na spotkaniu z udziałem wójta, pani dyrektor (GZOKSiT), dyrektora szkoły Dariusza Krawczyka z sołtysem wyraziliśmy swoje opinie na ten temat. W parę dni później zadzwonił pan wójt do sołtysa i ostrzegł: – Pogadaj z radnym, bo jak nie uspokoi się, to wioska tego pożałuje”.
Marian Lasak uważa, że konsekwencją było odmówienie mu wsparcia finansowego – po raz pierwszy od 10 lat, a więc od kiedy organizowana jest impreza – na tegoroczne Nocne Zawody Strażackie w Bolesławiu.
– Panie wójcie, mamy wrażenie, że zabrakło trochę dobrej woli. Jeżeli w tamtym czasie byłoby zebranie, pan wójt przyszedłby, wspólnie usiedlibyśmy przy kawie i rozważylibyśmy różne propozycje. Myśl, że wtenczas udałoby się nam ominąć bardzo dużo problemów. Nigdy nie czekaliśmy z założonymi rękami. Sama mam piątkę dzieci i szkoła zawsze była priorytetem. Może nie jest to dobre, że angażowaliśmy również nasze dzieci, aby w ten sposób uczyły się dbania o coś, co dla nas było ogromną wartością. I naraz za nas – co jest niepojęte – ktoś zdecydował o naszej perełce, o którą dbaliśmy, pielęgnowaliśmy i na którą chętnie składaliśmy pieniądze – tłumaczyła bolesławianka Krystyna Maisik.
Doceniając zasługi wójta, któremu – jak w żadnej innej gminie – udaje się pozyskać bardzo dużo środków finansowych, jeden z mieszkańców uznał, że postawa dobrego gospodarza nie godzi się ze sposobem traktowanie małej społeczności: – Dla tego zgorszenia nie warto było tej ekonomii robić. To się wójtowi nie opłaciło!
(ewa)
Ludzie
Wójt Gminy Krzyżanowice
Prowda o tym jak wyglondo rządzeni w Krziżanowicach pomału wylazuje na wiyrch.