Zrobiliśmy wizytówkę Raciborza dla całej Europy
Z Anną Kokolus wicedyrektorem Raciborskiego Centrum Kultury rozmawiamy o zbliżającym się, drugim pokazie spektaklu „Usłyszeć Srebrną Lunę, czyli rzecz o Boginiach Słowiańskich”.
"Usłyszeć srebrną Lunę..." po raz drugi w Raciborzu
Raciborskie Centrum Kultury
Racibórz, Chopina 21– RCK ponownie pokaże swój oryginalny spektakl o boginiach słowiańskich. Pierwszy jego pokaz towarzyszył koncertowi Mietka Szcześniaka. Było łatwiej czy trudniej?
– Początkowo boginie słowiańskie miały być krótką etiudą teatralno-taneczną dołączoną do koncertu Szcześniaka. Niemniej jednak spektakl tak nam się rozrósł, że trwa godzinę i po premierze trudno mówić o tym, że był dodatkiem do występu artysty. Sam Szcześniak, odkąd przekroczył próg RCK-u od razu zainteresował się naszym wydarzeniem, chciał wiedzieć o nim jak najwięcej. Podglądał premierę i już na swoim koncercie niezwykle chwalił nasze przedsięwzięcie. Mówił m.in., że podziwia młodych ludzi, którzy zamiast siedzieć z piwem na ławce i narzekać na świat realizują swoje marzenia.
– Opowieść o boginiach łączy w sobie elementy teatru i widowiska tanecznego. Jak można go streścić?
– Najlepiej samemu trzeba go przeżyć i zobaczyć by później podzielić się własnymi wrażeniami, ale powiem, że przede wszystkim jest to połączenie teatru, muzyki i tańca. Piękne stylizacje, muzyka na żywo oraz fantastyczna energia ludzi – tym właśnie są Boginie. Ich świat jest jednak tylko pretekstem do rozważań o człowieku, o kobiecie i odkrywaniu ich natury. Nie chcemy tutaj dosłowności, samej opowieści o boginiach, Dajana Krzykała, siostra Manueli, kształci się na fryzjerkę i w spektaklu są odniesienia do jej profesji, a Grażyna Tabor jako pramatka, która inicjuje kolejne sceny, idealnie wpisuje się w tą rolę jako dojrzała i doświadczona kobieta. Z kolei Ewa Lenard jako bogini magii Chorsina, wciąga pozostałe boginie do swojego świata, a to przecież ona wymyśliła spektakl. Dużo jest w spektaklu obrazu i muzyki, a mniej słowa. To uniwersalna forma przekazu. Ktoś odbierze zeń 30%, a ktoś inny 80%. Kolejny widz skupi się tylko na na warstwie wizualnej.
– Do kogo są adresowane te opowieści?
– Do wszystkich, kobiet i mężczyzn, osób młodych i tych z pewnym bagażem doświadczeń. Ktoś dostrzeże w Boginiach rozważania o naturze kobiety, a ktoś inny zwróci uwagę na przepiękny taniec, cudowne stylizacje i ciekawą muzykę.
– To pierwszy taki projekt odkąd pracuje pani w RCK czyli od ponad roku. Dlaczego powstał?
– Pomysł był, by swoimi siłami zrobić coś interesującego, zamiast wybierać kolejny gotowy program z katalogu. Nie było to takie łatwe, bo spektakl jest dużym przedsięwzięciem logistyczno – organizacyjno – wszelakim, w tym finansowym. „Aktorów” trzeba zgromadzić, a każdy z nich robi w życiu coś swojego, ma własne plany. Zebraliśmy najlepszych instruktorów, tutejsze „gwiazdy”. Manuela Krzykała i Grażyna Tabor realizują w RCK własne, popularne projekty. Połączyliśmy te siły, dla efektu synergii. Otworzyliśmy się poza centrum kultury. Marek Kuder przyszedł ze świata mediów i gra na fortepianie i kotłach, Arkadiusz Popławski uznany muzyk w Polsce i Europie, znany był dotąd z muzyki organowej. Tomasz Behra, który kiedyś u nas był instruktorem, ale obrał inną drogę zawodową, napisał do Bogiń muzykę, a ta prezentowana na żywo jest ogromnym walorem widowiska. Zjawiła się też Kasia Gierszewska znana ze swych kulturalnych projektów w Raciborzu, która zrealizowała świetne materiały video wyświetlane podczas spektaklu. Patrycja Kulczyńska grająca Ładę, widoczna z plakatu firmującego spektakl, nie jest aktorką. Prowadzi restaurację, ma ciekawą urodę i pasuje do swej roli. Pięknie ją zagrała.
– Czy oprócz walorów wizualnych, artystycznych Boginiom można przypisać jeszcze jakieś?
– Myślę, że to taka mała misja edukacyjna RCK. Mało przecież wiemy o bóstwach słowiańskich. W szkołach uczy się mitologii i znamy bogów greckich czy rzymskich. Tymczasem gdy pojawia się Stryja czy Białoboga zaczynamy się zastanawiać, za co odpowiedzialne są te boginie, jakie mają moce. Z pewnością imiona bogiń będą dla wielu nieznane. Pamiętajmy, że to nasze korzenie i warto je wyeksponować. Warstwa edukacyjna jest tu zatem obecna.
– Przed drugą prezentacją Bogiń czego państwo się spodziewacie jeśli chodzi o zainteresowanie?
– Oczywiście, że największym marzeniem jest, żeby zabrakło biletów. Może wiosenna pogoda zachęca do spędzania wolnego czasu na łonie przyrody, ale wierzę, że sztuka się obroni nawet przy najpiękniejszej aurze. Poza tym pewne rzeczy udoskonalamy w stosunku do pierwotnej wersji spektaklu i przed nową odsłoną odbywają się dodatkowe próby. Gdyby do RCK przyszedł komplet widzów to byłoby wspaniałe docenienie pracy osób, które występują w spektaklu.
– Wiem, że są plany eksportowania spektaklu RCK na całą Europę.
– Chcemy iść z nim dalej. Pojawił się pomysł by pojechać z Boginiami do miast partnerskich Raciborza. Rozmowy trwają, teraz przyjadą Czesi by obejrzeć przedstawienie. W niemieckim Roth już mogliśmy wystąpić, ale tylko na małej sali, która nie pomieściłaby całości. W końcu chodzi o ponad 50 osób całej ekipy. Jesteśmy zatem w kontakcie i czekamy na dogodny termin. Zapraszamy też przedstawicieli innych centrów kultury, które mogą wystawić Boginie u siebie.
– Niemcy, Czesi czy Francuzi w ten sposób poznają raciborzan.
– Bo Boginie są wizytówką Raciborza. Pokazywałam ten projekt znajomym ze Śląska i nie tylko i oni byli zachwyceni. Pytali: a do kiedy to gracie? Odebrano nasz spektakl jako przedsięwzięcie profesjonalnego teatru.
Rozmawiał Mariusz Weidner