Prezes Mucha pracuje dalej. Do magistratu przyszli kierowcy
Obradowała rada nadzorcza Przedsiębiorstwa Komunalnego. Szef spółki mówił wcześniej, że od jej decyzji zależy jego przyszłość.
– Nie miałem zamiaru rozpatrywać tam spraw kadrowych, zwłaszcza odwołania prezesa Muchy (na zdj.) – komentuje prezydent Raciborza Mirosław Lenk (występuje jako właściciel PK). Dodaje, że przy porażkach (a za taką uchodzi zamieszanie z rozkładem jazdy autobusów) należy się zastanawiać jakie sankcje należy wyciągnąć, ale zaznacza, że nie temu służyło spotkanie z radą nadzorczą. Szef przedsiębiorstwa przedstawił tam pilne potrzeby finansowe, bo spółka potrzebuje pieniędzy. – Dochody z komunikacji miejskiej spadają. Będę wnioskował do rady miasta o środki na PK. Chodzi o zwaloryzowanie kwoty do ulgowych przejazdów, jakie dotujemy z budżetu miasta. Ona jest już za mała – zdradził M. Lenk. Chodzi o kwotę ok. pół miliona złotych, trzeba będzie zabrać te pieniądze z innych działów.
Dwa dni po wspomnianym spotkaniu, z prezydentem umówili się w magistracie kierowcy autobusów. O spotkanie poprosili związkowcy z PK. Chcą wiedzieć co czeka kadrę spółki w kontekście rozmów urzędu i starostwa nad połączeniem sił PK i PKS. – Rozmawialiśmy godzinę. O perspektywie czasowej tych zmian, o problemach pracowniczych. Uważam, że to było dobre spotkanie. Moje wyjaśnienia spotkały się ze zrozumieniem. Sądzę, że uspokoiłem moich rozmówców. Najgorzej gdy ktoś nie wie, a się domyśla. Kierowcy pytali przede wszystkim czy będą mieli pracę – podkreśla włodarz miasta.
Lenk twierdzi, że od wspólnego wożenia raciborzan przez PK i PKS nie ma już odwrotu, niezależnie kto będzie rządził miastem i powiatem po wyborach. – Nie ma już miejsca dla dwóch, konkurujących ze sobą przewoźników, zwłaszcza samorządowych – sądzi prezydent.
(ma.w)
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
zmiana rozkładu to porażka ? to dlaczego nie powrócono do starego ? większość pasażerów i wielu kierowców autobusów niezadowolona z tej zmainy, a władza udaje że problemu niema
Oj chyba ktoś będzie musiał połknąć własny język.