Prokurator nie odpuszcza staroście. Winiarski: jestem niewinny
Włodarz powiatu wrócił na salę sądową. Ze swoim prawnikiem chce oczyścić się z zarzutu fałszowania oświadczeń majątkowych. Tymczasem prokurator uważa, że wcześniejszy wyrok w sprawie starosty był zbyt łagodny i żąda dla polityka nowej, surowszej kary.
Stać go na więcej
Tyle tytułem przypomnienia jak sprawa zakończyła się w raciborskim sądzie. W Rybniku przed sądem okręgowym głos zabrali S. Tarasiuk oraz M. Jabłoński. Oskarżyciel mówił m.in., że Winiarski nie wyrażał żalu, bo przecież do winy się nie przyznał. Uznał, że współpraca starosty z CBA podczas śledztwa nie powinna mieć znaczenia w kontekście oceny już popełnionego czynu. Podkreślił, że aż 5 oświadczeń zawierało zaniżone kwoty, a rozbieżności sięgały do 536 tys. zł. – Te kwoty zaniżano, a nie zawyżano – mówił. Przypomniał, że robiła to osoba z kilkunastoletnim doświadczeniem w samorządzie i jeszcze dłuższym w prowadzeniu przedsiębiorstwa. Według prokuratora wina i szkodliwość społeczna fałszowania oświadczeń majątkowych były znaczące. Jego zdaniem 5 tys. zł, jakie Winiarski ma wpłacić do funudszu penitencjarnego to przy jego miesięcznych zarobkach w wysokości 12 tys. zł kwota zbyt niska (w Raciborzu żądał kary grzywny w wysokości 40 tys. zł). – W odczuciu społeczeństwa taka kwota nie jest odbierana jako wygórowana w kontekście kary – oznajmił S. Tarasiuk i przywołał porównanie do kar nakładanych na pijanych kierowców, gdzie stawką „startową” jest 5 tys. zł.
Śledczy z Jastrzębia chce uchylenia wyroku z Raciborza w całości i przekazania sprawy Winiarskiego do ponownego rozpatrzenia.
Fatalna pomyłka
Adwokat starosty opowiadał przed sądem m.in. o tym, że wskutek działań Winiarskiego nikt – poza nim – nie poniósł szkody. Jego zdaniem tylko polityk traci w tych okolicznościach, bo sprawa jest nagłośniona, m.in. przez media. – Szkodliwość co najmniej nie była znacząca. Proponuję pójść dalej, do uniwiennienia oskarżonego – podkreślił M. Jabłoński. Za niestosowne ocenił porównywanie – w kontekście wysokości świadczenia pieniężnego – czynu starosty do zagrożenia jakie powodują pijani kierowcy, narażający zdrowie i życie ludzi. – Ryszard Winiarski nie naraził nikogo – podkreślił. Obrońca dowodził, że jego klient nie miał zamiaru popełnić fałszerstwa w oświadczeniach. Wedle słów mecenasa, w sytuacji gdy chodzi o płynność finansową przedsiębiorstwa, Winiarski mając 600 tys. zł na rachunku bankowym, z których 500 tys. było zobowiązaniem wobec kontrahentów, wpisywał do oświadczenia tylko kwoty, których nie musiał im przekazać. – To fatalna pomyłka. Oskarżony wyraził z jej powodu skruchę i od razu chciał ją naprawić – argumentował obrońca. Przedstawił swego klienta jako osobę publicznie wyeksponowaną, którą nie sposób uznać za świadome narażanie się przez kilka lat na błędy w oświadczeniach. – Z tego powodu nie odniósł żadnych korzyści – zakończył M. Jabłoński.
Sędzia Klekocki oznajmił, że z uwagi na zawiłość sprawy sąd rozpatrzy ją na kolejnej rozprawie, która ma się odbyć na przełomie maja i czerwca.
(ma.w)
Komentarz
Starosta Winiarski z pewnym rozdrażnieniem reaguje na wszelkie zapytania o jego sprawę sądową. Twierdzi, że jest jego prywatnym problemem. Nie zgadzam się z tym, bo w sprawie jest wymieniany jako urzędnik publiczny. W Rybniku mówił nam przed rozprawą, że ma przecież prawo obracać swoimi pieniędzmi. Oczywiście, ale ma też obowiązek przestrzegać prawa. Relacjonujemy przebieg tego procesu, bo dotyczy kwestii zaufania do osób sprawujących publiczne funkcje. Włodarz powiatu twierdzi, że jest niewinny, ale czy tego dowiedzie w sądzie jeszcze nie wiemy. Co istotne – gdyby starostwem zarządzał nauczyciel nigdy nie miałby w oświadczeniach takich kwot jak biznesmen. Przypadek R. Winiarskiego utwierdza przedsiębiorców, że do samorządu lepiej się nie pchać, bo wzmożona troska o przejrzystość finansów publicznych ich przeraża. Argumenty oskarżyciela, który waży bogate doświadczenie Winiarskiego z jego linią obrony opartą na niedbalstwie w wypełnianiu dokumentów mają znaczenie dla obserwujących ostatnie wpadki starostwa. Zbieżne zarzuty są przecież kierowane pod adresem urzędników przy ich nieskutecznych staraniach o unijne dotacje na remont zamku i SOR w szpitalu.
Mariusz Weidner
Ludzie
Starosta Raciborski
Napewno nauczyl sie tego u Franciszka Wanka (byly Mecenas, Waniek Franciszek)
Min. Nowak za nie wpisanie zegarka za 20 tys stracił stołek, a tu około 500 tys. 5 lat niewiedzy, może słono kosztować.
No i właśnie tacy ludzie są u władzy :/ Mam nadzieję, że go skażą, jak nie w sądzie, to przynajmniej ludzie w następnych wyborach.