Rzeka płynie drogą i zalewa im podwórko
Po każdej ulewie powiatową drogą płynie rzeka, która zalewa dobytek Moniki i Artura Dziwisz z Pszowa. – Po majowych ulewach mamy zniszczony drenaż domu – mówi zrozpaczone małżeństwo.
Syzyfowa praca
Kiedy ulewa się kończy, mieszkańcy przystępują do uporządkowania swoich zniszczonych podwórzy. - Na naszą działkę spływa wszelki szlam. Łącznie z kamieniami, gruzem czy innymi odpadkami. Wszystko zostaje u nas - ubolewa pan Artur. Pani Monika po każdym deszczu działkę m.in. zamiata, grabi oraz wybiera ostre kamienie. - Jak ja mam teraz działkę doprowadzić do ładu? Przecież tutaj musi wkroczyć odpowiedni sprzęt - mówi. Dodaje, że nie jest w stanie utrzymać nawet ogródka przed domem, ponieważ za każdym razem woda wszystko niszczy. - Jak dzieci mają się na podwórku bawić w takich warunkach? Nam się ziemia osuwa pod nogami! - mówi z żalem.
Urzędnicy: to nie nasza woda
Problem państwa Dziwisz zgłosiliśmy zarządcy ul. Karola Miarki, czyli Powiatowemu Zarządowi Dróg (PZD) w Wodzisławiu Śl. - Wody opadowe, które spadają na ul. Karola Miarki, są ujmowane w kanalizacji deszczowej tej drogi. Szkody mieszkańcom wyrządzają przede wszystkim wody z prywatnych terenów po drugiej stronie drogi, które spływają na ul. Karola Miarki i potem przelewając się przez drogę powiatową, zalewają przylegające do niej nieruchomości - tłumaczy Karol Koza, zastępca kierownika działu utrzymania dróg i mostów w PZD. Dodaje, że problem wynika głównie z czynników, na które urzędnicy nie ma wpływu, czyli z ukształtowania terenu. Problem byłby pewnie mniejszy gdyby przy drodze był przydrożny rów, w którym mogłaby się zatrzymać woda, spływająca z pól.
Pomyślcie zanim coś napiszecie, z artykułu wyraźnie wynika, ze woda spływa z wyżej położonych działek przelewa się przez drogę i zalewa posesje położone niżej. Współczuję mieszkańcom lecz wcale nie widzę winy zarządu drogi, oni też dostają tą wodę z pół i działek położonych wyżej.
Mają pecha co do miejsca, bo ogólnie w Polsce każdy zarządca drogi (poza nowymi realizacjami GDKiA i niektórymi wojewódzkimi) pozbywa się wody byle jak, na prywatne tereny, jeśli tylko nikt nie robi awantury. Do tego drogi są odbiornikami wody od wszystkich prywatnych posiadaczy - spryciarzy, którzy po wybrukowaniu 80-100% działki, całą wodę muszą podesłać "komuś". Mam podobny problem z ZDW Katowice. Co prawda niekontrolowane zrzuty wody nie niszczą mi domu, ale od lat dewastują drogę dojazdową. Jej utrzymanie w całości i w jako takim stanie, to koszmar.
Mam to samo, woda z ulicy leje się mi na teren bo studzienki są nieodtykane, zarząd miast kazał mi podnieść budynek! W dupie mają wszystko!
pytanie za 10.000 zł , na kogo głosowałeś chłopie w wyborach w Pszowie ?
no to teraz idź do Burmistrza Pszowa i powiedz : TO TAKĄ MAM ZAPŁATĘ ZA MÓJ GŁOS ??????????
źle zaprofilowana droga, zresztą dziś nikt nie dba o profile aby spływ wód opadowych był odprowadzany tam gdzie powinien (strumienie, rzeczki, rzeki), tylko robi się drogę czy chodnik byle jak. Na dodatek na siłę usiłuje się kanalizować odpływ wód opadowych do kanalizacji, albo jak w tym przypadku po prostu źle projektuje drogę. Efekt albo podtopienia albo susza i brak wody w potokach.