Ludziom wyschły studnie. Dlaczego?
- Mam wodę z sieci, ale ta ze studni była lepsza, bo kamień w czajniku się nie osadzał - mówi jedna z mieszkanek. Inni stracili jeszcze więcej.
Woda ze studni. Jedni wykorzystują ją tylko do podlewania roślin w ogrodach. Inni też do celów użytkowych. - Woda w studniach była od zawsze. Korzystało się z niej. Ale mniej więcej rok temu studnie wyschły - rozkładają bezradnie ręce mieszkańcy Paprotnika w Lubomi, czyli tej części wsi, która znajduje się przy głównej drodze od strony Raciborza. - Woda ze studni była lepsza niż z sieci. Wyciągałam wiadro ze studni, stawiałam na szafce i brałam wodę do zrobienia kawy czy herbaty. Nie tworzył się kamień w czajniku. A po wodzie z sieci muszę co 3 dni czajnik oczyszczać - mówi nam jedna z mieszkanek Paprotnika, ale chce zachować anonimowość. - Teraz została mi pusta studnia, jakieś tylko „płaczki” na dnie - dodaje kobieta. Inni korzystali ze studziennej wody także do kąpieli, zamiennie z wodą z sieci.
Problem dotyczy około 20 posesji. Ich właściciele zaczęli dociekać, co spowodowało wyschnięcie studni. Skrzyknęli się i zgłosili do władz gminy. Gmina zapłaciła za wykonanie ekspertyzy, która miała wskazać, co spowodowało osuszenie gruntów wokół studni. Natomiast mieszkańcy z własnej kieszeni pokryli koszty inwentaryzacji studni oraz rekonesansu w terenie.
Ekspert orzekł tak, że nic nie jest pewne
Ekspertyza zatytułowana: „Opinia hydrogeologiczna w celu ustalenia możliwych przyczyn zmian stosunków wodnych w rejonie wytypowanych studni przy ul. Granicznej w Lubomi”, nie jest jednoznaczna. Ekspert przeanalizował wpływ tzw. suszy hydrologicznej. Orzekł, że powodem wyschnięcia studni nie mogą być tylko zjawiska klimatyczne czy sezonowe wahania lustra wody. Pisze o zaistnieniu „innej, dodatkowej przyczyny tego zjawiska”. Zdaniem wielu mieszkańców winne jest wydobycie z okolicznych żwirowni. Ekspertyza tego jednak nie przesądza, choć też nie wyklucza. Z jednej strony ekspert pisze, że „na podstawie doświadczeń praktycznych oraz literatury z zakresu hydrogeologii należy stwierdzić, że pomimo braku odwadniania złoża przez pompowanie wody z odkrywki, w trakcie jego eksploatacji występują ubytki wody na skutek: wywożenia poza granice złoża wody nagromadzonej w kruszywie, zwiększonego parowania z powierzchni zbiorników wodnych powstałych w basenach poeksploatacyjnych. Na skutek powyższego nastąpić może nieznaczne obniżenie lustra wody w basenach poeksploatacyjnych, a tym samym obniżenie podstawy drenażu wód podziemnych”. Z drugiej strony autor ekspertyzy pisze jednak, że „analiza procesu eksploatacji żwirów i robót ziemnych w czaszy zbiornika Racibórz Dolny, na bazie dostępnych dokumentów, nie wskazuje na nieprawidłowości w ich wykonywaniu”.
Deszczówka zamiast wody ze studni
Władze gminy postanowiły pomóc mieszkańcom, którym wyschły studnie. Radni przyjęli uchwałę o dofinansowaniach do zakupu pojemników na deszczówkę. Maksymalnie będzie można dostać 400 zł. Z dotacji będą mogli skorzystać właściciele nieruchomości położonych „w obszarze oddziaływania eksploatacji złóż w rejonie budowy zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny, w wyniku którego doszło do wyschnięcia studni. Oddziaływanie winno być udokumentowane w opinii hydrogeologicznej” - tak wynika z zapisów uchwały.
Treść podjętej przez radę uchwały trafiła do nadzoru prawnego wojewody. Jeśli nie będzie zastrzeżeń, to uchwała wejdzie w życie.
(mak)
Mnie też suszy i muszę z tym żyć