Złe towarzystwo, złe miejsce, zły czas
Prokuratura domaga się ośmiu lat pozbawienia wolności dla 20-letniej Darii O., która odpowiada za usiłowanie zabójstwa Ukraińca w wodzisławskim parku. Razem ze wspólnikami ma zapłacić ofierze 30 tysięcy złotych.
Wpadli w parku
22 czerwca przed sądem zeznawał ostatni ze świadków w sprawie, policjant Patryk H. To on feralnego wieczoru zatrzymywał Bartosza P. i Darię O. – Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, na przystanku leżał mężczyzna z licznymi ranami klatki piersiowej i pleców. Byliśmy przed pogotowiem, próbowaliśmy go opatrzyć. Kiedy na miejsce przyjechało pogotowie rozpoczęliśmy poszukiwania sprawców. Wskazał nam ich świadek. Darię O. i Bartosza P. zauważyliśmy w parku gdy oddalali się z miejsca zdarzenia. Kobieta próbowała na nasz widok wyrzucić telefon. Zostali przez nas zatrzymani. Nie znaleźliśmy przy niej noża. Znalazł się następnego dnia, kiedy zatrzymana wskazała miejsce, w którym go wyrzuciła – zeznawał policjant. Podczas rozprawy sąd okazał Darii O. zabezpieczony nóż. – Tak to ten nóż – przyznała kobieta. Podczas jego oględzin okazało się, że w nożu nie działa mechanizm blokujący ostrze. Ten uszkodził się albo podczas upadku ziemię, albo od siły zadawanych ciosów.
Multirecydywista zawsze winien
– Dzisiejszy eksperyment wskazuje, że mało prawdopodobne jest, żeby to Daria O. zadała cios. Musiałaby trzymać ten uszkodzony nóż palcem, za ostrze – przekonywał w mowie końcowej obrońca Andrzej Kuczera. Adwokat zwracał uwagę na młody wiek oskarżonej wodzisławianki. – To bardzo młoda dziewczyna. Jak sama zeznała, pierwszy raz wypiła tyle alkoholu. Być może chciała się popisać przed pozostałym towarzystwem. Zaważył fatalny zbieg okoliczności. Alkohol, złe towarzystwo, złe miejsce, zły czas. Podczas procesu okazywała szczery żal. Z pomocą rodziców zapłaciła już również zadośćuczynienie poszkodowanemu. Ona już poniosła karę siedząc tyle czasu a areszcie śledczym – przekonywał mecenas Kuczera. – Nie chciałam go zabić. Bardzo tego żałuję. Przepraszam rodziców. Głos zabrał również Jacek Ch. – Siedzę na ławie oskarżonych tylko dlatego, że jestem multrecydywistą. Nic nie wiedziałem o żadnym telefonie, do parku przyjechałem trzeźwy. Chciałem jedynie podać pomocną dłoń. Pewnie gdybym tego nie zrobił, pan prokurator oskarżyłby mnie o nieudzielenie pomocy. Mam nauczkę, następnym razem nie będę reagował – zapewniał. – Zapłacę poszkodowanemu jak wyjdę z zakładu karnego. Chciałem go przeprosić i poprosić o możliwie najmniejszy wymiar kary – prosił sąd z kolei Bartosz P.
Surowe kary dla całej trójki
Po formalnym zamknięciu procesu głos zabrał prokurator. – Przewód sądowy potwierdził winę oskarżonych. Cała trójka była już wcześniej karana, jednak to nie wpłynęło na ich zachowanie. Tylko dzięki szybkiej pomocy lekarskiej nie doszło do zgonu Romana S. Powodem ich ataku był zwykły telefon, wart 900 złotych. Daria S. nie zmieniła swojego zachowania nawet po zatrzymaniu, łamiąc regulamin aresztu śledczego. Jacek Ch. dobrze wiedział po co przyjeżdża i co grozi za takie zachowanie. Cała trójka była pijana i miała przewagę nad jednym człowiekiem – wyliczał prokurator. Oskarżyciel wnioskował o 5 lat pozbawienia wolności dla Bartosza P., 6 lat dla Jacka Ch. oraz 8 lat dla Darii O. – Dodatkowo dla oskarżonej mam zaszczyt prosić o pozbawienie jej praw publicznych na okres sześciu lat – dodał prokurator. Sąd pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu przed ogłoszeniem wyroku. Ten ma zapaść w lipcu.
Adrian Czarnota
Okej redaktorzy Nowin, więc najpierw pan Jacek "Nic nie wiedziałem o żadnym telefonie, do parku przyjechałem trzeźwy", a później prokurator "Cała trójka była pijana". Może postacie jakieś informacje rozjaśniające to co piszecie?
kara śmierci dla takich oprychów