Kto wyrywa krzyż z żołnierskiej mogiły?
- Ktoś ciągle niszczy mogiłę poległych żołnierzy. Może trzeba sprawę nagłośnić, żeby się to skończyło? To przecież ohydny przejaw wandalizmu – zadzwoniła do naszej redakcji Wiesława Parma z Bełsznicy.
Miejsce zadumy
Zdaniem mieszkańców Rogowa w mogile pod koniec wojny pochowano żołnierzy, zarówno niemieckich, jak i rosyjskich, którzy polegli w czasie walk w bełsznickim lesie. – Kilka lat po wojnie, na początku lat 50. zwłoki żołnierzy zostały ekshumowane. Żołnierze Armii Czerwonej trafili na cmentarz w Wodzisławiu. Żołnierze niemieccy w późniejszych latach najpewniej trafili na jeden z niemieckich cmentarzy wojennych w Polsce – mówi Henryk Duda, który wraz Henrykiem Glencem, Antonim Glencem oraz Damianem Koczym w 2013 r. postawili na dawnej mogile solidny brzozowy krzyż w miejscu starego prowizorycznego krzyża, a rok później również granitową płytę. – Chcieliśmy upamiętnić tych, którzy tu zginęli, z dala od swoich domów. To byli w większości młodzi ludzie, których nikt nie pytał o to, czy chcą walczyć. Chcieliśmy tu zrobić takie miejsce zadumy nad żołnierskim losem, miejsce modlitwy nad ich duszami. Każdy z nich pewnie wyznawał jakąś wiarę, modlił się do Boga – mówi Duda.
Towarzysz broni
Nikolaus Langguth, 19-latek z Langensendelbach, małej bawarskiej miejscowości, w kwietniu 1944 r. został powołany do Wehrmachtu. Po przeszkoleniu został skierowany do służby w 74 pułku grenadierów pancernych 19 dywizji pancernej. Dywizja ta walczyła pod koniec 1944 r. koło Radomia, a jeszcze wcześniej, bo we wrześniu i październiku stacjonowała w okolicach Warszawy. Część jej jednostek tłumiła powstanie warszawskie. Za wybitne zasługi położone w walce z polskimi powstańcami dowódca dywizji Hans Källner otrzymał nawet Dębowe Liście z Mieczami do Żelaznego Krzyża. W lutym 1945 r. dywizja została skierowana do walk na Śląsku. Kapral Lannguth 3 kwietnia został ciężko ranny podczas walk w bełsznickim lesie. Skąd o tym wiadomo? Nikolaus zmarł na rękach towarzysza broni, który w przeciwieństwie do Langgutha przeżył wojnę. Trafił jednak do sowieckiej niewoli. Udało mu się z niej powrócić w 1956 r. co już samo w sobie było cudem, bo z radzieckiego piekła wracał mało kto. Po powrocie do Niemiec, ów żołnierz odwiedził siostrę Nikolausa. Dokładnie opowiedział, w jakich okolicznościach zmarł jej brat i gdzie został pochowany. „Pochowałem go na skraju lasu w miejscowości Bełsznica” – miał powiedzieć towarzysz broni. Przyniósł też trochę pamiątek po nim. Historię tę opisał Harald Hack, wnuk siostry Nikolausa. – Babcia zyskała pewność, że wujek nie żyje, ale nie wiedziała gdzie dokładnie spoczywa – wspomina Hack. Bawaria przez lata leżała po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Dotarcie do miejsca pochówku brata było dla siostry Langgutha nierealne.
A dlaczego tego grobu nie ekshumują ? Powinien znaleźć się na najbliższym cmentarzu lub wrócić do Niemiec skoro rodzina go odnalazła.
To chyba rozsądne wyjście.
Odpiwiedź jest jedna. zaKODowani UBywatele RP.
zabudowac ukrytą kamere wszystko się wyjaśni .