Nowych autobusów dla raciborskiego PKS-u jak nie było, tak nie ma
Władze powiatu raciborskiego od miesięcy zwlekają z podpisaniem umowy na unijne dofinansowanie zakupu autobusów, a bez umowy nie można ogłosić przetargu. Czy milionowa inwestycja dojdzie do skutku?
O zakupie nowych autobusów dla raciborskiego PKS-u mówiono już w poprzedniej kadencji samorządu. Obecna kadencja powoli dobiega końca, a władze powiatu raciborskiego wciąż nie ogłosiły przetargu na ich zakup. Inwestycja ma zostać zrealizowana dzięki środkom unijnym. Wartość całego projektu wynosi 8,645 mln zł, co ma pozwolić na zakup dziewięciu-dziesięciu 40-osobowych autobusów niskoemisyjnych*.
To przez regulamin
Pojawiły się nawet głosy, że powiat zwleka z ogłoszeniem przetargu, gdyż nie ma pieniędzy na wkład własny. Starosta Ryszard Winiarski stanowczo dementuje te pogłoski. - Te pieniądze są zabezpieczone, już w zeszłym roku były zabezpieczone - ucina spekulacje R. Winiarski.
Gdy dociekamy, dlaczego władze powiatu zwlekają z ogłoszeniem przetargu, starosta wyjaśnia, że wszystko rozbija się o regulamin przydziału dofinansowania na zakup autobusów. Z regulaminu wynika, że zakupione w ramach projektu autobusy mogłyby kursować wyłącznie po powiecie raciborskim.
Takie rozwiązanie jest nie w smak władzom powiatu raciborskiego, które chcą aby autobusy jeździły kursami przedłużonymi do miejscowości w sąsiednich powiatach - Baborowa, Kietrza (pow. głubczyckie), Polskiej Cerekwi (pow. kędzierzyńsko-kozielski), a także Lubomi (pow. wodzisławski) oraz Lysek (pow. rybnicki). Wielu mieszkańców tych miejscowości dojeżdża do szkół w Raciborzu oraz zakładów pracy w powiecie raciborskim.
Starosta R. Winiarski chce, aby regulamin uwzględniał te postulaty, tak aby w przyszłości nie było problemów z rozliczeniem dofinansowania.
Wójtowie muszą sypnąć groszem
Pieniądze na wkład własny nie wyczerpują tematu finansowania całego przedsięwzięcia. W grę wchodzi bowiem ogólna kondycja finansowa raciborskiego PKS-u, a ta nie jest najlepsza. Jak poinformował nas R. Winiarski, w kasie PKS-u ma brakować rocznie około 3,5 mln zł. Pieniądze te są niezbędne na zachowanie wartości odtworzeniowej przedsiębiorstwa (naprawa autobusów i zastępowalność zużytego taboru, podwyżki dla pracowników). Kiepska sytuacja finansowa przedsiębiorstwa zmusiła prezesa Damiana Knurę do zawieszenia na początku czerwca tego roku 28 najmniej rentownych kursów.
Reakcja wójtów gmin, których dotyczyła redukcja kursów, była dość burzliwa. R. Winiarski cieszy się jednak, że do tego doszło, gdyż dzięki temu włodarze gmin nareszcie zrozumieli, że PKS to wspólne dobro całego powiatu. Jeśli powiatowy przewoźnik ma nadal świadczyć usługi na naszym terenie (a robi to po i tak niższych kosztach niż przewoźnicy komercyjni, którzy wygrywają przetargi w powiatach i gminach, gdzie nie ma już PKS-ów), to wszyscy muszą dołożyć się do jego utrzymania.
– Było zamieszanie, wójtowie się oburzyli, ale zrozumieli, że tak musi być. Po tym zawieszeniu kursów wójtowie wreszcie zaczęli z nami normalnie rozmawiać Teraz PKS funkcjonuje na zero - mówi R. Winiarski, który aktualnie negocjuje z gminami powiatu raciborskiego porozumienia, w ramach których samorządy gminne mają wesprzeć funkcjonowanie powiatowego przewoźnika, ze szczególnym uwzględnieniem kursów nierentownych.
* Udział środków unijnych ma wynieść w tym przypadku 5,915 mln zł, reszta to wkład własny powiatu raciborskiego.
Ludzie
Starosta Raciborski
W tym tygodniu jadąc srednicowka widziałem flixbusa z napisem Racibórz-Warszawa od 23 zł.
a ten PKS to się wali tak samo jak szpital? czy jest jakaś różnica w rozgrzewce i końcówce?
I już za 2 tygodnie zostanie obnażona niemoc władz powiatowych. Czyli raciborska rzeczywistość - nie da się, nie można, nie potrafią a kasa przepadnie?