Tam, na detoksie, nie jest tak źle... – subiektywna relacja z odwyku
Na imię mam Marek. I jestem alkoholikiem, świeżo po wyjściu z terapii alko-odwykowej w Gorzycach. Chciałbym napisać Wam tu parę słów o tym wszystkim.
Terapia
„Awans” z detoksu na terapię też był lekko stresujący w moim wydaniu. Nie przepadam za nowościami, a tam wszystko było dla mnie nowe. Swoje zrobiły też lata chlania, co elegancko rozhuśtało psychikę. Szybko jednak okazało się, że te dziwne lęki i obawy były całkiem niepotrzebne. Tutaj nie chcę się rozpisywać, bo po pierwsze – to nie byłoby krótkie wypracowanie (a pewnie połowa z Was nie dotrwała już nawet do tego momentu), a po drugie – nie chcę odbierać chleba naszym kochanym Paniom Terapeutkom, które sprawnie i krok po kroku prowadziły nas przez te 42 dni (bo tyle trwa terapia) i sukcesywnie sprawiały, że otwieraliśmy się jeden po drugim jak małże wątpliwej świeżości. Były zajęcia, były seanse filmowe, było czytanie książek o tematyce wiadomej, były mitingi, różne zadania... Jedne rzeczy mniej ciekawe, inne bardziej, ale na pewno wszystko pożyteczne. Nazwałem sobie ten czas zieloną szkołą, za co byłem często upominany – „Bo ty to wszystko lekceważysz”. Nie lekceważyłem, po prostu tak mi się to skojarzyło, a przy okazji doszedłem do wniosku, że już nie pamiętam, kiedy miałem tyle czasu na odpoczęcie, na taki spokój. Wcześniej – pijąc, zdychając po piciu czy pracując weekendami – nawet nie było kiedy wyskoczyć gdzieś choćby na parę dni, a jak już wyskoczyłem, to z odpoczynkiem też nie miało to nic wspólnego...
***
Ogólnie rzecz biorąc, plan dnia w tygodniu był tak sprytnie ustawiony, że nie było czasu na nudę: pobudka o 6.00 rano, kawka i parę fajek na rozruch. 6.50 spacer, potem medytacja; później sprzątanie rejonów i śniadanko; następnie odrobić lekcje i do szkoły. Po szkole obiad i zajęcia popołudniowe – film, książka czy coś tam. Od 17.00 do 19.30 czas do siebie, np. na jakieś swoje książki, odwiedziny, spacerek czy inne scrabble. O 19.30 zbiórka na wypełnianie dzienniczka głodu i uczuć, co miało pomóc lepszym w poznaniu siebie i swojej choroby. I chyba pomogło.
Ogólnie to dni mijały tak szybko, że niekiedy ciężko się było zorientować, czy dziś to środa czy już czwartek, jedynie weekendy lekko się miejscami ciągnęły. Najważniejsze w tym wszystkim to chyba to, żeby być tam szczerym, nie próbować nic ściemniać, bo wtedy nie będziesz oszukiwać terapeutów czy kumpli, tylko samego siebie, a wtedy ta „zabawa” mija się z celem. No i wywalić wszystko, co cię gryzie, „wyrzygać” na głos przed innymi to, co ci leży na wątrobie, a wstyd schować gdzieś głęboko. To pomaga, serio!
Siema fajnie napisałeś też byłem i bardzo profesjonalną pomoc otrzymałem, a dodam,że dalej powracam z ciekawością do tego miejsca co miesiąc na spotkania byłych pacjentów.
W ośrodku działa duża stołówka gdzie panie kucharki gotują i wydają posiłki. Jest pełne wyżywienie śniadanie, obiad, kolacja. Na terenie ośrodka jest też sklep spożywczy.
A jak wygląda sprawa z wyżywieniem? Jest stołówka, a jakiś bufet jak w szpitalu?
Też jestem ciekawy tej terapi
To wszystko dzięki panu kieczy, on tak się stara żeby do Gorzyc była zawsze kolejka. Ostatnio nawet bardzo duży namiot postawił na rynku żeby dużo ludzi piło i się uzależniało. Prezydent zrobi wszystko dla swoich wyborców, pozwala nawet pić pod żabką. Elektorat jest z Pana dumny!
Ile się czeka na miejsce w Gorzycach jeśli jest skierowanie?
Ale ściema
Życzę wytrwałości! Przed moim 25 letnim bratańcem walka o nowe życie, żeby wyjść z alkoholizmu w Ośrodku w którym byłeś Ty. Dajesz wsparcie!!! Dziękujemy za to!
Motywujący artykuł.
Dotrwałam do końca i szkoda, że się skończył.
Gratulacje. Trzymaj kciuki za mojego partnera. Pozdrawiam
Super artykul wielki szacunek.
Ja właśnie upadlan na same dno .
Przy pomocy zony i rodziny zaczynam terapie w zamkniętym.osrodku od środy mam.nadzjeje ze wytrwam
Pomimo, ze sama nie pije , ale mam tatę -trzeźwego alkoholika , po odwyku.. to gratuluję wpisu i! Super przekaz , trafia nawet do osoby niepijacej. Gratuluję sukcesu i nie poddawaj się!
Dziś idę po skierowanie i jadę będzie co ma być Aga 42 lata
Jade tam za 2 dni
Dzięki za ten artykuł
Gratulacje!!!
Podziwiam i życzę wytrwałości. Mój Mąż tez 4 lata temu zdecydował się, na odwyk i jest z Niego na prawdę nowy człowiek. Poznałam Go to nie widziałam Go nigdy trzeźwego, po odwyku musieliśmy sie tak jakby poznac na nowo. Kochałam Go pijanego, a trzeźwego jeszcze bardziej. Dlatego ogromny szacun dla wszyskich ludzi, którzy pokonali alkoholizm!!! Jesteście najlepsi ;) Pozdrowionka ;)
Szacun
Gratulacje
Przeczytałam do końca i miejscami myślałam że to mój mąż napisał,jesteście w podobnym wieku a rok temu miałam przyjemność odwiedzać i wspierać go w tym samym miejscu życzymy Tobie wytrwałości dziś mija Rok jak mój kochany mąż i ojciec jest trzeźwy i tyle dobrego się stało więc i tobie życzymy.
Wytrwałości Marek :)
Byle tak dalej! Trzymaj sie! Glowa do gory!
Prosty od serca tekst ,mam nadzieje ze pomoże choć jednej istocie podjąć odpowiednie decyzje a autorowi życzę wytrwałości i głowa do góry ...życie jest piękniejsze na trzeźwo
Trzymam kciuki
Brawo! Wytrwałości na przyszłość.