Ostry zakręt zbiera żniwo
Jeden z zakrętów na ul. Powstańców Śląskich okazuje się dla niektórych kierowców sporym wyzwaniem, z którym nie zawsze sobie radzą. - Tu co jakiś czas wypada auto. Albo ląduje w rowie, albo uderza w ogrodzenia. Takich sytuacji było już tak wiele, że po dwudziestej przestałem liczyć – mówi mieszkaniec ulicy Powstańców.
Przesunięcie studzienki nie pomogło
Z obserwacji naszego rozmówcy wynika, że zdecydowana większość aut, które wypadają na feralnym zakręcie, porusza się od Godowa w kierunku autostrady. - Z moich rozmów z kierowcami tych aut wynika, że z reguły jechali do pracy i się spieszyli. Do tego było mokro, a ten zakręt jest zdradliwy – mówi. Przez długi czas uważano, że winna może być studzienka kanalizacyjna, znajdująca się na zakręcie, która mogła podbijać auta. Ale po interwencji mieszkańców w 2016 roku studzienkę przesunięto na skraj chodnika. Zakręty oznakowano, żeby były lepiej widoczne. - Ale auta wylatują dalej, tworząc dla nas tu mieszkających osób zagrożenie. Co by było gdyby ktoś stał na poboczu, albo jakieś auto próbowało się włączyć z drogi bocznej na główną w momencie jak koziołkował opel? Przecież doszłoby do tragedii – uważa nasz rozmówca.
Problem przedstawiono policji
Jego zdaniem najlepsze byłoby zainstalowanie w tym miejscu fotoradaru, ale wie, że na to nie ma raczej szans, bo takie urządzenia montuje się na drogach krajowych, a nie powiatowych. Część mieszkańców ul. Powstańców wnioskowała więc, by w tym miejscu częściej stawały patrole policji wyposażone w radar. Wniosek został przedstawiony na zebraniu wiejskim. - Wniosek dotyczył tego, by na całej ulicy Powstańców były częstsze kontrole policji, bowiem tak jak autostrada przyniosła nam plusy, tak są też i minusy, czyli zwiększony ruch na naszej drodze a wielu kierowców jeździ zbyt szybko, zapominając, że to teren zabudowany – mówi Elżbieta Szatoń, sołtys Łazisk. Jak mówi, na podstawie wniosku, przedstawiła problem policji.
Znak z wyświetlaczem prędkości
Mieszkańcy okolicy feralnego zakrętu uważają jednak, że może to być niewystarczające. - Policja przyjedzie, kilka razy stanie i na tym się skończy. Już tak było, że przez pewien czas tu stawali a potem przestali – mówi nam mieszkaniec ul. Powstańców. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby postawienie znaku ograniczenia prędkości przed zakrętem do 40 km/h i zarazem znaku z tzw. dynamicznym wyświetlaczem prędkości. Znak ten informuje kierowców z jaką prędkością się poruszają i że należy zwolnić. - Nie jest to żaden fotoradar, bo nie nagrywa kierowców, ale informuje ich z jaką prędkością jadą i wyświetla komunikat, że trzeba zwolnić jeśli jadą za szybko. Każdy kto jeździ autem wie, że taki znak wpływa na zachowania kierowcy – uważa nasz rozmówca. Wie iż postawienie takiego znaku oznacza pewien koszt. - Ale proszę zobaczyć ile kosztowała praca służb: straży pożarnej, policji i pogotowia, przy tym wypadku choćby z 18 lipca, który, jeśli tu się nic nie zmieni, nie był ostatnim – kończy nasz rozmówca. Do tematu będziemy wracać.
Artur Marcisz