Śp. Alfred Chrobak w ostatniej drodze [ZDJĘCIA]
Na cmentarzu Jeruzalem w Raciborzu pochowano śp. Alfreda Chrobaka. Zmarłego żegnał tłum raciborzan.
Pan Alfred zawsze powtarzał, że na smak chleba wpływa nie tylko jego skład, ale też otoczenie piekarni, jej piec, zapachy i przede wszystkim atmosfera pracy. Wierzył, że jak jest zgoda to i chleb inaczej smakuje. I ten od Chrobaka był zawsze wyjątkowy, tak jak wyjątkowy był mistrz Alfred.
Kiedy cztery lata temu z okazji 50-lecia rocznicy ślubu namówiłam panią Krystynę na kilka słów o mężu, przyznała szczerze, że trafiła na człowieka, który ma bardzo dużo zalet. Jest rodzinny, uczynny, nikomu nie potrafi odmówić i wszyscy wiedzą, że zawsze można na niego liczyć. Już jako 19-letni chłopak zachowywał się jak dojrzały mężczyzna. – Wiedział, że chodzę na kurs krawiectwa, więc na moje osiemnaste urodziny wydał całą swoją wypłatę i kupił mi maszynę do szycia. Bardzo mnie tym ujął – opowiadała pani Krystyna, która po ślubie pomagała mężowi w prowadzeniu piekarni.
Pierwszy kontakt z zawodem pan Alfred miał w drugiej połowie lat 50. Pomagał wtedy ojcu w cukierni przy ul. Opawskiej, którą pan Władysław prowadził razem z Janem Baranowskim. Robił lizaki, landrynki i batony, które sprzedawało się podczas odpustów. Ale prawdziwą szkołę zawodu przeszedł dopiero wtedy, gdy po skończeniu podstawówki na rok trafił na praktyki do Alojzego Kojzara. Znany raciborski cukiernik i producent lodów stał się dla pana Alfreda mistrzem i przyjacielem. Nawet wykształcenie, uzyskane w szkole zawodowej przy ulicy Fornalskiej nie zastąpiło zdobytego wcześniej doświadczenia, które wykorzystywał potem w ciastkarni PSS-u na Przejazdowej, gdzie przepracował aż do egzaminu mistrzowskiego.
Potem zaczął pracę na własny rachunek w piekarni w Bojanowie, gdzie pomagała mu pani Krystyna. Kiedy PSS Społem zlikwidowało w 1990 roku piekarnię przy ulicy Staszica, przeniósł swoją działalność do Raciborza. Z czasem do ojca dołączyli synowie Andrzej i Piotr, którzy kontynuują dziś rodzinną tradycję, oraz wnuk Michał. – Poznaliśmy się w latach 60. O Fredku mogę powiedzieć jedno – to był wspaniały człowiek. Nigdy nie spotkałem kogoś tak spokojnego, jak on. Zawsze chętny do pomocy i sponsoringu, nikomu nie odmawiał. Synów też ma dobrych. Chrobakowie to porządni ludzie – podsumowuje cukiernik Franciszek Hosnowski.
Alfred Chrobak, który od 1977 roku był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych w Raciborzu, za swoją pracę i zaangażowanie był wielokrotnie nagradzany. Otrzymał Honorową Odznakę Rzemiosła, Srebrną Odznakę za Szkolenie Uczniów w Rzemiośle i Srebrny oraz Złoty Medal im. Jana Kilińskiego za Zasługi dla Rzemiosła Polskiego. O tym jakim mistrz był nauczycielem najlepiej świadczy fakt, że Łukasz Machura, syn znanego piekarza z Borucina Artura Machury, praktyki zawodowe odbywał nie u ojca, tylko w piekarni Chrobaka.
Pan Alfred był moim sąsiadem. Spotykałam go często na korytarzu, zawsze uśmiechniętego i chętnego do rozmów. Przemykał się nieraz po cichutku na podwórko z nieodłącznym papieroskiem, tak żeby nie zobaczyła go pani Krysia. Palenie to była jego jedyna słabość. Poza tym należał do tych mężczyzn, których nie trzeba było wyciągać na parkiet, ani namawiać na zabawy z dziećmi. O wnukach mógłby opowiadać bez końca, taki był z nich dumny.
Kolejnej partyjki swoich ulubionych szachów już nie rozegra, ale pozostanie z nami we wspomnieniach. W każdej kromce chleba, o którym opowiadał zawsze z ogromnym szacunkiem.
Katarzyna Gruchot