Dlaczego idą? Ksiądz Szywalski przepytał pielgrzymów
W sierpniu ok. sto tysięcy ludzi jest w drodze do Częstochowy. Najbardziej znana jest pielgrzymka warszawska, ale prawie z każdej diecezji idzie pąć do Królowej Polski. Z Raciborza wyszło w tym roku ok. 400 osób. Wybrali się mimo zapowiedzi upałów czy burz. Szli twardo do końca.
Dr Marta Szwetka-Labus: – W tym roku rezygnuję, nie pójdę, za wielkie ryzyko związane z wiekiem. Chodziłam 20 razy, 3 razy jako opiekunka medyczna, potem jako zabezpieczenie lekarskie. Będę im towarzyszyć duchowo. Proszę pozdrowić naszych wieloletnich gospodarzy w Ujeździe…
Ewelina (lat 43, katechetka): – Idę dziesiąty raz, były pewne przerwy. W intencji rodziny; mamy pięcioro dzieci, dwaj starsi synowie są z nami, idzie też tatuś.
Ala: – Przyjechałam z Niemiec i wybieram się z przyjaciółką. Mamy troje dzieci, dwóch pielgrzymuje z nami.
Kazimierz (lat 46, 28. raz) – Dlaczego idę? Byłem młody, usłyszałem o pielgrzymce i chciałem się sprawdzić czy podołam. Podobało mi się, chwyciłem bakcyl. Teraz udział w pielgrzymce należy do corocznego rytuału. Pracuję w szkolnictwie, mam dwa miesiące wolne, więc jeden tydzień należy do Pana Boga i mojej duszy; to są rekolekcje w drodze, modlimy się, słuchamy, rozmyślamy. Mówię „my”, bo ze mną jest żona i dwie córki, trzeciej nie dało się na razie przekonać.
Wnioski
Kazimierz ma rację: zwykle na początku jest motyw sprawdzania swoich sił fizycznych, hartu i zaradności. Sam tego doświadczyłem. Później dochodzi wymiar wiary: czujemy, że to nie rajd, ale pąć – pielgrzymka, skrót życia: „Dokąd zajdziesz, gdy
tak pójdziesz, jak dotychczas idziesz?” Słowo Boże, rozmyślanie i modlitwa. Z czasem dołączają się intencje, te osobiste i za bliźnich. Pielgrzymka to dni dla Boga i bliźniego.
Najważniejsze intencje, za które pielgrzymi ofiarują swój trud i modlitwę, to:
– o zdrowie – dla siebie i w rodzinie, za rodzinę.
– o wyjście z nałogu, o pojednanie, o uporządkowanie małżeństwa.
Można zauważyć, że prośby o moralne zdrowie rzadziej wymienia się w rozmowie, ale pojawiają się w zaleckach anonimowo wypisanych przed wspólnymi modlitwami.
Pielgrzymi upodobniają się do Chrystusa, który za innych dźwigał krzyż. Nie zapomnę starszej kobiety, która nosiła z widocznym wysiłkiem pewien pakunek. Chłopacy chcieli jej pomóc, uparła się, że sama będzie go dźwigać. Jednak na postoju dyskretnie zajrzeli co zawiniątko kryje pod papierem i odkryli kamień, zwykły kamień. Kobieta dźwigała go w intencji wnuczka, by wyszedł z nałogu pijaństwa.
„Jeden drugiego brzemiona noście”(Ga 6,2).
Jeszcze w czasie PRL-u, podczas pielgrzymki niedużej grupy osób niesłyszących, zdarzył wypadek. Był niegroźny w skutkach, ale przesłuchanie było długie i ostre. Na koniec padło pytanie jednego z funkcjonariuszy:
– Chciałbym, żeby mi ktoś wytłumaczył, dlaczego właściwie idziecie?
– A jest pan wierzący? – zapytała osoba odpowiedzialna za pątników.
– Właściwie nie...
– To pan nie zrozumie.
ks. Jan Szywalski
wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/po-tym-zabojstwie-przestalem-wierzyc-w-boga-czy-to-ksieza-zabili-roberta-wojtowicza/z882hme
Od pół roku mówią, że prowadzone jest wznowione śledztwo. Mniej więcej ze skutkiem takim, że zalinkowany artykuł przestał być widoczny w wyszukiwarce google i tyle. Zanosi się, że jak od 23 lat sprawa będzie tak czy inaczej wykolejona i zamieciona. v